środa, 6 maja 2015

Twenty

- Hej, a co tutaj robisz Miśku? – zadałam pytanie retoryczne, bo pod drzewami swojego mieszkania zobaczyłam pudełko, a w nim małego śpiącego beagle. Wzięłam go do mieszkania. Po kilku godzinach wrócił Kacper i zaczęliśmy kminić, skąd, po co i dlaczego?
- No ja Ci mówię, że nie mam pojęcia.
- Masz jakiegoś nowego adoratora może?
- Co? Weź się ogarnij. – poklepałam się po głowie.
- To może Kamil, chciał Ci niespodziankę zrobić?
- Wątpię, jest na drugim końcu polski.
- Hmmm.. Dawid?
- Tak, weź, on ledwo mi na urodziny czekoladę kupił, także on nie wpadłby na taki pomysł.
- To mamy mały problem.
- Ano mamy, jadę do sklepu kupić mu kilka rzeczy. Pilnuj go. – nakazałam Kacprowi i wyszłam do sklepu. Dopiero będąc w sklepie uświadomiłam sobie, że nie mogę mieć psa. Pracuję i ciągle gdzieś jeżdżę. Także wymyśliłam, że przy najbliższej okazji wezmę go do rodziców. Obładowana rzeczami dla piesła, wyszłam z samochodu. Na parkingu przed blokiem mnie oświeciło. – Że ja na to wcześniej nie wpadłam . – powiedziałam pod nosem. Wyjęłam telefon z kieszonki i wybrałam dobrze znany numer. Brak odpowiedzi. Postanowiłam pojechać do niego do mieszkania. Stojąc pod drzwiami z numerem 45, tak naprawdę nie wiedziałam od czego mam zacząć. Otworzyła mi dziewczyna, którą kojarzyłam tylko ze zdjęć i z jednej sytuacji z przeszłości.
- YYYY jest Fabian?
- Nie? A kim jesteś?
- Nie ważne – machnęłam ręką i odeszłam.
Wróciłam do mieszkania, nakarmiłam nowego członka rodziny i poszłam zadzwonić na skyp do Kamila.
- No nie uwierzysz, jak Ci powiem co się stało. – pisnęłam
- Dawaj.
- Paaaaacz, co dostałam. – przed kamerą usadowiłam pieska – tylko nie wiem od kogo.
- Kurde masz pas, ja tez chcę.
- To nasz.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie bardziej.
Podczas dalszej rozmowy Kamil stwierdził, że nazwiemy go Stefan, ja jednak się nie zgodziłam i postawiłam na swoim, czyli – Syriusz. Było jak dawniej, tylko czegoś mi brakowało i nie wiedziałam czego.

Po wielkim F4 i porażce Asseco w meczu o 1 miejsce,  był mały niedosyt, ale wszystko było do zniesienia. Oglądałam cały turniej z Kacprem, na szczęście nie musiałam jeździć z Vive na mecz. Miałam wolne i bardzo mnie to cieszyło. Kiedyś przez przypadek trafiłam na polski serial Krew z Krwi. Tak się wciągnęłam, że jak zaczęłam oglądać w niedzielę 28 marca i obejrzałam wtedy 3 pierwsze odcinki. W poniedziałek, następnego dnia z samego rana 5 kolejnych. Nawet Kacper śmiał się ze mnie, że się uzależniłam. I nie wiem czy znacie ten ból, kiedy kończycie dany seria/książkę, a nie ma kolejnej serii? I wtedy to uczucie kiedy nie masz co ze sobą zrobić. Chodziłam taka struta, że postanowiłam wyciągnąć Kacpra na zakupy.
- Serio chcesz iść na zakupy? – zapytał z niedowierzaniem.
- No a co w tym dziwnego?
- No bo Ty nie lubisz zakupów.
- Faktycznie, ale jakoś teraz mam wenę, więc chodź.
Ten wypad potwierdził, że nienawidzę zakupów! Chodzenie i szukanie, samemu nie wiadomo czego. Jedyne co udało mi się wyrwać to zegarek, na który, nie powiem, bo czaiłam się już jakiś czas.

DAWID
Wracając do Polski, rozmyślałem nadal o rozmowie Moniki i Fabiana pod komisariatem. Jeszcze nie wiem jak, ale dowiem się o co chodziło. Bo Monika coś mówiła, że ją skrzywdził, a ja jako jej starzy brat na to nie pozwolę. Wróciliśmy do domów, ale wcześniej umówiliśmy się na takie bardzo kameralne piwerko. Wieczorową porą, pod osłoną nocy wbiliśmy do jednego z naszych ulubionych barów, a tam już relax i odmóżdżenie. Niektórzy oczywiście woleli urobić się jak messerschmitt. Tak sobie gadaliśmy i gadaliśmy, że nie zauważyliśmy jak czas szybko zleciał. Przed świtem wyszliśmy z baru.
- Ja to Ci Konar powiem, że ta twoja Monika, to taka dupa, że idzie się zakochać.
- Co Ty pierdolisz?
- No jak to co? Ją.
- E, kurde co Ty! – dostał z prawego sierpowego prosto w nos. Jednak nie był na tyle pijany żeby mi oddać.
- No co? Myślisz, ze Moniczka taka grzeczna i spokojna, a prawda w oczy kole.
- Więc, to tak ją skrzywdziłeś. Już wszystko rozumiem. – dostał jeszcze raz w nos, ale tym razem poszłam mu farba z nosa i słychać było trzaśnięcie kości. Rzucił się na mnie, ale chłopaki go odciągnęli. Potem pojechaliśmy na Izbę do szpitala.

Monika
Około 6 rano obudził mnie telefon. Leniwie spojrzałam na ekran, a tam ‘Igła dzwoni’. Pomyślałam – chyba mu gorzej, żeby o tej porze dzwonić.
- Słucham?
- Śpisz? – zapytał słodkim głosem.
- Nie, kebaba u turka kręcę.
- To dobrze, to przyjedź na izbę przyjęć, do szpitala.
- Co kurwa?
- Ale nie krzycz. Spokojnie, przyjedź i razem ogarniemy sytuację.
- Ale co się stało.
- No wystąpiło mało spięcie między Dawidem i Fabianem.
- Będę za 15min.
Mogłam się tylko domyślać co się stało. Dawid się o wszystkim dowidział! Wpadłam na izbę przyjęć, wyrwana ledwo co z łóżka, wyglądałam jak Chopin po nieudanym koncercie. Na korytarzu spotkałam Krzyśka.
- Tylko nie krzycz. – poprosił, a znał już moje umiejętności.
- Zobaczymy. – szybko ucięłam.
- A tak właściwie, to co im?
- Fabian ma pękniętą kość nosową, a Dawid zszyty już łuk brwiowy.
Weszłam na salę, a za drugą kotarą siedzieli naprzeciwko siebie na łóżkach Dawid i Fabian.
- Co wam do chuja pana odbiło?
- No! On się na mnie rzucił. – zaczął Fabian.
- Ty, to się teraz zamknij. Nie ciebie pytam. Ty mów! – kiwnęłam do Dawida.
- No cham nie potrafił się zachować, to dostał. Zresztą my też musimy pogadać. Wiem o waszym związku.
- Jakim związku, tego nawet związkiem nie można było nazwać, jestem tego samego zdania co i Ty. – wybuchłam- bo związek nie opiera się na alkoholu, a to, że ja istnieję przypominało mu się wtedy gdy był pijany, a nie było jego dziewczyny w pobliżu. – usiadłam na łóżku całkiem załamana, bo uświadomiłam sobie to dobitnie, dopiero teraz.
- Wracamy do domu.- Dawid podjął decyzję. Postanowiliśmy zawieść też Igłę i Pawianka do domu. Jednak to nie był dobry pomysł, bo Krzyśkowi zebrało się na wywody, że są rodziną, a traktują się jak szmaty. Na koniec Krzysztof chyba chciał być śmieszny i poleciał tekstem – Ale Fabian pacz, przynajmniej imiona, by Ci się nie pomyliły. – no wtedy to już nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać. Z dnia na dzień, niby jakoś się dogadywaliśmy, ale raz miałam taki kryzys, że nie mogłam sobie w ogóle znaleźć miejsca. Postanowiłam jechać do Dawida.
- Siema, a co Ty taki nie wyraźny.- chyba mój nastrój przeszedł też na niego.
- Nie przedłużą mi kontraktu w Sovi.
- Kurwa.
- Właśnie. Nie stać ich na zawodnika, który ¾ sezonu siedział na trybunach.
- No, a Alek?
- To podobno inna sprawa, bo to samo im powiedziałem.
- I co teraz?
- Napisałem do innych klubów, w sumie jestem miszczem świata, kiedyś marzyło mi się Lube.
- Tylko nie gdzieś za gramanicą! Veto.
- Wiesz doskonale jaka to byłaby dla mnie szansa?
- Tak, btw. za Bartka byś poszedł tam. – zaśmiałam się
- Nooo.

Po wielkim boju, jaki Resovia stoczyła w Gdańsku dane im było mieć przewagę w zwycięstwach prowadzić już 2:0 i przypieczętować to trzecią wygraną we wtorek 28.  Niestety nie dane mi było być na tej wielkiej imprezie sportowej, gdyż posiadałam także swoją pracę. Mowa oczywiście o PGNiG Puchar Polski Final4. W niedzielę w finale zmierzyli się Vive i Płock. Od niedawna mam taki problem, że rozum podpowiada Vive, a serce mówi – Płock, w sumie, nie tyle Płock, co Kamil. Bardzo dokładnie poukładaliśmy nasze relacje i wszytko wróciło do normy. Od początku meczu Kielczanie budowali swoją przewagę w ataku, posiadając przy tym bardzo dobrą obronę. W drugiej partii na prowadzenie wyszli ”Nafciarze”, jednak nie na długo. Koniec końców Kielce po raz 7 z rzędu wywalczyli Puchar Polski. Kamil dostał MVP, ale jak to potem stwierdził „Wolałbym zdobyć Puchar Polski, niż to mvp”.
- Dla mnie i tak jesteś mistrzem.
- Wiem, a zdecydowałaś się już może?
- Tak.
- I jaka decyzja?
- TAK – powiedziałam uśmiechnięta.  


_______________________________
weny jak nie było tak nie ma!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I to chyba widać
DZIĘKUJĘ ZA 5124 WYŚWIETLEŃ
jak pisałam już wcześnie, nie ma za bardzo pomysłu na dalsze części, bo plan który kiedyś chciała zrealizować poszedł w pizdu już chyba po 12 rozdziale hueheu
Dziękuje także za komentarze, które tak niesamowicie cieszą!!!!!!!
Jak myślicie, na co zdecydowała się Monika?

czytasz?