niedziela, 21 września 2014

Four

Popatrzył mi prosto w oczy i znowu miałam atak gęsiej skórki, nie mogłam jeszcze określić dlaczego tak reaguje, na szczęście on przerwał to moje rozmyślanie
- Co ty tutaj robisz?
- No przyszłam, żeby otworzyć Ci drzwi bo wczoraj padłeś zalany na łózko i zasnąłeś, nie chciałam Cię budzić, więc zamknęłam Cię, mówiąc krótko.
- O kurde nic nie pamiętam….co ja odwaliłem wczoraj?
Kiedy powiedział, że nic nie pamięta zdecydowałam mu nic nie mówić o wczorajszym jego zachowaniu w stosunku do mnie, wiedziałam, że ludzie po alkoholu są zdolni do wszystkiego. Dlatego odparłam po prostu:
- W sumie to nic wielkiego, tak wiesz standardowo jak to człowiek po takiej ilości
- Na pewno? – zapytał z dość niewyraźnym wyrazem twarzy
- No tak. – powiedziałam stanowczo – dobra to ja swoją robotę wykonałam, więc mogę iść – przeszłam 2 kroki ale Fabian stanął mi na drodze
- No weź, muszę Ci się jakoś odwdzięczyć za wczoraj i w ogóle, że nie zostawiłaś mojego mieszkania na pastwę losu.
- To może kiedy indziej, bo nie wiem czy wiesz, ale dziś zamierzałam jechać od domu, do którego mam dość daleko bo 2 i pół godziny, także wybacz ale chyba nie dziś
- Oj no weź godzinka w moim towarzystwie to sama przyjemność – znów spojrzał mi głęboko w czy i chyba to był jednany bodziec abym została jeszcze na godzinkę. Kurde właśnie przez tą godzinę poznałam chyba jego cały życiorys, naprawdę, ale sama też mu co nieco o sobie opowiadała, cisnęłam jeszcze kit w związku z „moim związkiem” i tak właśnie on zjadł śniadanie a ja wypiłam prawie pół litra pomarańczowego soku, który po prostu ubóstwiam. Było już ok. 14 więc postanowiłam się zbierać i standardowo pożegnałam się z nim buziakiem w policzek i tzw „misiem”. Odprowadził mnie na parking i tylko powiedział
- Jedź ostrożnie!
- Jak zawsze.
- A i widzimy się na meczu.
- Niby jakim?
-A co to mało teraz będziemy grać, do wyboru do koloru.
- No nie wiem, nie wiem, kusi mnie otwarcie Kraków Areny
- To nad czym ty się jeszcze zastanawiasz?
- No dobra zobaczy się jeszcze, paaa.
- No papa i napisz jak dojedziesz
- Okej – i tak oto miałam wyjechać koło 10 wyjechałam koło 14 czyli typowa ja. Cała droga minęła mi nawet szybko bo cały czas śpiewałam sobie różnie piosenki, moje stare ulubione hity. Jechałam tak sobie i rozmyślałam jak dzięki jednej piosence możemy zapamiętać niektóre momenty z naszego życia np. Jeden Osiem L – Jak zapomnieć  kiedy ta piosenka wyszła ja miałam 15 lat i to był taki hit, którym się wszyscy jarali a teraz słyszałam, że to „hała” jak można coś tak pięknego, coś co było pierwszym cieniem „rapu” rzuconego w moja stronę  nazwać „hałą” no sorry ale dajcie mi tu człowieka , który tak uważa to mu wszystko wytłumaczę co do „joty”. Właśnie dzięki tej piosence zaczęłam słuchać rapu i zaczęłam ogarniać o co w tym dziwnym świecie, przynajmniej takie odczucia miałam. No i jak sobie tak jechałam zdenerwowana i byłam jakieś 20 min od domu, postanowiłam odwiedzić babcię, moją i Dawida, bo moja mama i jego tata to rodzeństwo. Mieszkają razem i miałam nadzieję, że wszyscy akurat będą w domu bo bardzo dawno ich nie widziałam i się strasznie stęskniłam. Zaparkowałam przed bramą, wzięłam torebkę i jak zwykle nie musiałam wchodzić do domu bo babcia z ciocią (mamą Dawida)siedzieli na dworze. Matko jak mi ich brakowało, na serio, bardzo jesteśmy zżyci.
- Cześć!!! – krzyknęłam od razu jak wyszłam zza rogu.

- O matko Moni co ty tutaj robisz?
- A co wracam wreszcie, ile można tak siedzieć samemu, a jak już zapewne wecie, że zdałam sesję bez poprawki to wracam, bo nooooo wiadomo….
- No ale mama dziś u nas była i nic nie mówiła, ze przyjedziesz.
- No bo oni sami jeszcze nie wiedzą hahah
- A gdzie reszta, wujek i Karol
Karol to rodzony starszy barat Dawida, a mój cioteczny, jest ode mnie sześć lat starszy czyli od Dawida dwa.
- Karol jeszcze w pracy a potem ma ligę, słyszałaś, że sobie na orliku zorganizowali i starsi i młodsi grają razem?
- No coś mi się tam obiło uszy no i moim zdaniem to bardzo dobrze, jedni się od drugich uczą haha
w tym momencie z domu zaspany wyszedł wujek Robert
- No tak mi się właśnie zdawało, że słyszałem twój głos, ale myślałem, że to tylko taki piękny sen. Wydawało mi się, że moja chrześnica już o mnie zapomniała. – uśmiechną się zabójczo
- No to od teraz zarządzam, że widywać się będziemy częściej.
- A ty gdzie masz samochód – rozejrzał się i kiwnął do mnie
- Oj nie chciało mi się bramy otwierać
- To teraz pójdziesz i sobie otworzysz i wjedziesz tutaj bo zaraz ma Łukasz przyjechać, bo coś mu się w samochodzie tłucze.
- O matko…  no dobra – jeśli chodzi o tego Łukasz co myślę, tego w którym podkochiwałam się przez całe gimnazjum i nigdy mu o tym nie powiedziałam bo przecież nazwaliśmy się „trzej muszkieterowie” bo zawsze byliśmy nierozłączni. I tak oto zmierzał do samochodu wsiadłam i od razu za mną pojawiło się matowe Audii. Spojrzałam w lusterko wstecznie i mnie wmurowało.


_____________________________
OMG czy będziemy mieli złoto? Miejmy nadzieję, że tak, nie dajmy Brazylii strzelać fochów na naszym terenie. Jak dla mnie to NASI są już wygrani, przynajmniej w moich oczach i myślę, że w wielu tych którzy się widzą co oni teraz mogą przezywać. Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział i proszę o jakikolwiek komentarz. :D

To zdjęcie wyraża więcej niż 1000 słów. Myślę, że znów na meczu się popłacze, bo w końcu takie rzeczy jak finał w którym Polska wygra (mam nadzieję) nie zdarzą się codziennie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

czytasz?