poniedziałek, 27 października 2014

Seven

Od Dawida dostałam tylko filmik z jego reakcją. Była ona jak zawsze, głupia, ale w jego przypadku ja już chyba się niczemu nie zdziwię. Wracając do pokoju to na dwie ściany wybrałam ‘twórczy fiolet’ a na kolejne 2 ‘spokojne myśli’, kiedy wybierałam te kolory, naszła mnie pewna myśl: kto wymyśla te nazwy lol, przecież one z tymi kolorami to pasują to siebie jak dupa do wiadra, więc seriooo???

Wakacje mijały, dawno nie miałam tak fantastycznych wakacji, może właśnie dlatego jak zamieszkałam sama to zaczęłam doceniać jak bardzo tęskniłam za domem i wszystkim dookoła. Poprawiłam swoje kontakty z Karolem i Meg, a jeszcze bardziej zbliżyłam się  z Łukaszem, każdy wyjazd czy to na imprezę, czy po prostu o tak o, spędzaliśmy razem, zapisaliśmy się nawet na tenisa i nawet trochę zaczęliśmy to ogarniać. Dawid był w ciągłych podróżach, na meczach i wgl, jakoś nie za bardzo mieliśmy czas dla siebie. Liga Światowa nie wyszła jakoś genialnie, ale każdy kto coś wie na temat siatkówki to wie, ze lś to dopiero taki trening przed mistrzostwami. Ojj tak, mistrzostwa zbliżają się w zawrotnym tempie, Polsat, też dał popis swoich możliwości, Internauci odpowiedzieli od razu. Ja swoje trzy grosze też do tego dołożyłam, w sensie takim, że też wypowiedziałam się. (Jebać Polsat) i tyle w temacie, płatne strefy kibica to tez jakaś paranoja... . Pewnego wieczora zostałam oświecona przez tatę, że niepotrzebnie kupiłam bilety na Memoriał, bo on sam chciał zrobić mi niespodziankę i kupił w vipowskiej strefie. Usłyszawszy to wyściskałam go za wszystkie czasy i od razu napisałam Dawidowi: „ lol bd na Memoriale w Krakowie i to na vipach” jak zawsze musiałam długo czekać na odpowiedz, ale akurat do tego to też zdążyłam się przyzwyczaić. Czasem jak do niego zdzwoniłam to wysnułam stwierdzenie, że już szybciej to do prezydenta się dodzwonię, niż do niego. W tym  czasie poruszyłam też temat MŚ i mojego udziału w tym przedsięwzięciu. Oczywiście ograniczało by się ono tylko do pstryknięciu paru fotek i… to by było na tyle. Mój tata tylko ruszył dziwnie brawami i powiedział, że się zastanowi. Czyli i tak pewni ulegnie swojej córci.

O jejku, jejku, czas leciał nieubłagalnie, nawet nie wiem gdzie powiedziały się już te dwa miechy wakacji, za tydzień Memoriał, Dawid przyjeżdża do domu, czyli pewnie też wpadanie do mnie, a ja już się postaram aby dobrze się zabawił i w ogóle, trzeba mu jakoś mózg wyłączyć jak na ten tydzień, bo potem to już cały czas tylko koncentracja i treningi. Umówiliśmy się, że pobędzie w domu rodzinnym jakieś trzy dni i wpada do mnie, oczywiście to nie wyszło, bo jak przyjechał to był w domu kilkanaście godzin a potem wbił do mnie i razem jak za starych dobrych czasów byliśmy znowu starą dobrą ekipą. Jako, że była świetna pogoda i  dopiero około osiemnastej było trochę chłodniej, stwierdziliśmy, że pokażemy mu, jak gramy w tenisa. Pojechaliśmy na dwa samochody, ja z Łukaszem a Karol z Dawidem. Na orliku jak to zwykle było o tej porze, ludzi jak „mrówków”, ale nasz spryt polegał na tym, ze mieliśmy rezerwację, fuck yeahhh. Może nasza gra nie wyglądała zbyt dobrze, ale chłopaki musieli jakoś rozluźnić atmosferę, bo trochę się spięliśmy, ponieważ bardzo nam zależało, żeby zaszpanować, bo kiedy tylko gadałam z Dawidem musiała się chwalić jako to my nie gramy, a teraz oczywiście, wyjdzie jak zawsze…
- No to proszę, możecie się zaprezentować – powiedział z wielkim bananaem na twarzy
- Wątpisz w nasze zdolności? – odparłam od razu
- No raczej tak, hahahah, nie no tak na serio to patrzcie, całe moje życie kreci się wkoło sportu, niby miałem grać w kosza, a gram w siatkę, kto wie może przerzucę się na tenisa ooo – pstryknął palcami – ciekawe co na to resovia i reprezentacja
- OOOO nie, co to, to nie, veto – wybuchał śmiechem
Kiedy już się w miarę ogarnęliśmy się, na kort weszłam ja, a po przeciwnej stronie Karol. Musze przyznać, że miał bardzo mocne zagrywki i  niestety pierwszego gema przewaliłam i to dość mocno, więc nie będę się zgłębiać bardziej w ten temat. Ostatecznie przegrałam 7:5 i niestety musiałam uznać wyższość Karola. Następnie grali Dawid z Łukaszem. Nie ograli oni jednak na punkty, bo jak to Dawid stwierdził „trzyma pierwszy raz rakietę, więc prosi o nieskompromitowanie go od razu” grali nawet nieźle, ale szału to tam nie było. Kiedy sobie graliśmy w debla, zaczął się mecz osiedlowej ligi, jednak Karol nie grał, bo miał kontuzję. A my zakończyliśmy naszą „grę” i poszliśmy na trybuny kibicować. Większość chłopaków znałam, bo albo chodziłam z nimi do szkoły, albo byli to znajomi Dawida, Karola albo Łukasza. Po zakończonych wszystkich meczach, siedzieliśmy na trybunach i gadaliśmy wspominając dawne dobre czasy. Na koniec oczywiście strzeliliśmy sobie #selfie, ale chłopaki stwierdzili, że #selfie jest już passe i trzeba wymyślić coś innego, wpadli więc na pomysł, że ustawią się w bramce a mnie będą trzymać poziomo na rękach (lol). Na początku się nie zgodziłam, bo bałam się, ze mnie upuszczą, czy coś w tym stylu, ale ostatecznie mnie przekupili. Zaoferowali  mi darmowe drinki i shoty na dzisiejszej imprezie.
- Okej, fota zrobiona, leciii już na fejsa
- No tylko proszę mnie tam oznaczyć, bo wyszedłem nadzwyczaj ładnie – rzucił Kacper (kolega z liceum)
- Spoczkoo, a teraz proszę bardzo organizujemy dzisiejszą imprezę
- No to ja proponuję Live – powiedział Karol
No i taj już zostało, porozjeżdżaliśmy się do domów aby się ogarnąć, była dwudziesta, a gotowa miałam być na dwudziestą pierwsza. Szybki prysznic, włosy jak zwykle proste, bo z mich włosów prostych jak drut nic za bardzo nie da się zrobić. Makijaż standard: podkład, bronzer, puder, kreski i tusz, ot cały mój ‘mejkap’. Największy problem zawsze oczywiście był z ubraniami. Ostatecznie zdecydowałam się na sukienkę, lol ja i sukienka jak to dziwnie brzmi i buty zwykłe czółenka. Jako, że miałam jeszcze 2 min, do wyjścia, zabrałam torebkę, powrzucałam tam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu. Zobaczyłam samochód Karola pod moim domem i wsiadłam do środka
- SIema, Karolku mój drogi, zawsze byłeś moim kompanem do picia, a teraz co za kierowcę robisz?
- Jakoś tak wyszło, to tak jak zawsze pod żabkę najpierw?
- No tak, w końcu trzeba opić mój drugi zaliczony rok. A gdzie reszta? – ogarnęłam, że nie ma Łukasza i Dawida
- No oni jadą Sylwka ( kolega z pracy Łukasza) samochodem, a my jedziemy po Łukasza.
Jak już wszystkich pozbieraliśmy, spotkaliśmy się pod żabka i poszłam kupić 0,7 bo oni to się chyba zgadali, że przyjadą na tyle samochodów i nikt nie będzie ze mną pił. Przed klubem walnęliśmy sobie po 3 kielonki w samochodzie i w znakomitych nastrojach wbiliśmy do klubu. W klubie od razu z Kacprem zaczęłam wywijać na parkiecie, zawsze bardzo dobrze nam się tańczyło razem i tak tez było teraz. Około pierwszej, kiedy siedzieliśmy sobie w loży, wpadł Dawid:
- Ejjj robimy ewakuację
- Co? Dlaczego?
- Ludzie mnie rozpoznają cały czas i na kolejkę do baru ciągną, coś mi się wydaje, że mogę tego nie wytrzymać hahahahaha
- Oj to siądź tutaj i z nami się napij – ciągnął Kacper
- Właśnie nie wypiłeś jeszcze za mój drugi rok na polibudzie!  - wtrąciłam
- No tobie nigdy nie odmówię – i następna kolejka poszła
- No to jak mamy iść stąd, to mam pomysła na lepszą imprezę – powiedział Karol
- Jaki, u was w garażu? – powiedział z bananem na twarzy Sylwek
- Nieee dziś, hhahahah ale co powiecie na rundkę nocnym*?
- O kurde kiedy ja jechałam jakimkolwiek autobusem, okej ja jestem za  - rzuciłam
- No to się zmywamy
Wyszliśmy i tekst, który poleciał w moją stronę z ust Łukasza mnie powalił. Fakt, że w kubie jak to w klubie, było ciemno, ale nie, aż tak żeby nic nie widzieć. Właśnie kiedy staliśmy na przystanku czekając na N2 Łukasz trochę już podpiwszy, rzucił w moją stronę:
- Moniś, coś ty taka wystrojona jak przyczepa na otwarcie festynu – o jak to usłyszałam, wbiło mnie w ziemię, stwierdziłam, że tez mu jakoś pocisnę, więc wytoczyłam ciężkie działa
- Serio?! A tak w ogóle Łukasz jak patrzę na twój dzisiejszy dobór ubrań pod względem kolorystycznym to mam ochotę wysłać sms’a „pomagam”!
Na moja odpowiedz reszta zaczęła buczeć i się śmiać, więc Łukaszowi nic innego nie pozostało jak zamknięcie się. Impreza w N2 jak zawsze przednia i na bogato, kierowca był młody więc na prośbę ludzi włączył Vox’a, akurat leciał PP ‘skok w bok’. Ostatnia taka moja impreza była chyba po maturze. Do domu wróciłam, prawie o własnych nogach, nie to żebym się schlała jak głupia, po prostu zostałam odprowadzona. Ostatkami sił zbyłam makijaż i padłam na łóżko.


Dzień gonił dzień i już jutro mieliśmy jechać na Memoriał do Krakowa. W tym roku najbardziej jestem ciekawa meczu z Rosją, boje się tego spotkania, ale nie z powodu wyniku, ale z zupełnie innej strony. W czwartek 15 sierpnia wyruszyliśmy z domu ok. 11, jako, że droga miała nam zająć ok4h. Wyjechaliśmy niestety bez mamy, powód jest prosty: nie lubi siatkówki. Da fakk jak można nie lubić siatkówki. Przecież to taki piękny sport. Całą drogę gadałam z tatą na różne tematy, na każdy temat potrafił przedstawić swoje zdanie i właśnie m.in. za to go tak bardzo kochałam. Hotel mieliśmy jakieś 10 min. spacerkiem do Areny Kraków. Uwielbiam spać w hotelach, są (a przynajmniej wydają się) takie czyste i świeże. Już rozpakowani i najedzeni stwierdziliśmy, że idziemy na spacer, jako że była świetna pogoda postawiłam na krótkie spodenki i bluzkę z rękawem. Tak taka jest  moja logika, jest ciepło ale wietrznie, więc wolę jak mi wieje po nogach niż po rękach. Po 2h spacerowania, poszliśmy na kolacje do restauracji, dość eleganckiej, więc chyba dlatego ludzie tak krzywo patrzyli  na mnie ,bo byłam szortach i nikach, ale do dziwnego patrzenia na mnie, już się przyzwyczaiłam. Około 22 poszłam spać niestety miałam pojedynczy pokój i się trochę cykałam, sama nie wiem czego. Nie mogłam spać, wyszłam na balkon i zadzwoniłam do Dawida, odebrał jakiś dziwnie ożywiony.
- Siema yyyy nie wiem czy chce wiedzieć, coś ty taki wesolutki…
- Siemaaa, a wiesz yy no prysznic brałem
- No tak jak zawsze
- No nie wiem o co Ci chodzi teraz. – jestem prawie pewna, że zrobił minę ( coś w tym stylu)
- Nic, dzwonie bo spać nie mogę i chce Ci powiedzieć, że jesteście najlepsi i teraz powiem to co zawsze Ci mówię przed meczami, jakimikolwiek.
- No to powiedz to jeszcze raz, no bo wiesz… tak jak ci to zawsze mówiłem, tak wiesz wali w serce ten teks, niby prosty ale taki waleczny haha
-WOW jakby nie walił to bym tego nie mówiła. Tak więc, nawet jak Ci 5 atak nie wyjdzie to wyłączasz totalnie głowę, śpiewasz pod nosem Mazurka i grasz dalej. CZAISZ? – krzyknęłam
- Czajeee, kurde ile lat temu to wymyśliłaś?
- A ja wiem, jak pierwszy raz chyba miałeś grać w reprezentacji.
- Dzięki Yeti
- Sam jesteś Yeti, baranie
- No chyba ty – jako najlepszy pocisk
- Dlaczego nasze rozmowy, muszą się zawsze schodzić do takiego poziomu.
- Bo to my – o to, to dokładnie, trafił w sedno
- Idę spać, może teraz uda mi się zasnąć…
- A co cały czas myślisz jak to będzie jak spotkasz tego goryla?
- Weź, nie mów tak na niego on jest, był i będzie…..

_____________________________
trololo, ludzieeeee, błagam o komentarze, po wyświetleniach widać, że jest już was spore grono, a komentarze to co????? Serio jak nie będzie symbolicznych 3 kom to nw kiedy pojawi się następny, a tak to może i w przeciągu kilku dni,
Pozdrawiam xoxox :D 

piątek, 17 października 2014

Six

Sms od Łukasza „ pewnie nie chce ci się iść ze mną gdzieś na miasto?”, po głębszej chwili zastanowienia stwierdziłam, że w sumie to nie jest taki zły pomysł i mogłabym  z nim gdzieś wyjść, więc odpisałam krótko: „ nic chce mi się ale mogę iść, gdzie i za ile i czy musze się malować?” , wstałam z łózka i zaczęłam rozglądać się za jakimiś ubraniami, wyjęłam z walizki parę czarnych rurek i wybrałam do tego czarną koszulę, usłyszałam dźwięk sms i przeczytałam „ hmmm no nw, kebab? A jak sb chcesz i tak pewnie się pomalujesz, za 40 min bd u cb ok?” O kurde, ale mi się właśnie kebaba zachciało „oksii, czyli mam się nie stroić za bardzo? :D” on odpisał: „ raczej chyba nie, ale i tak pewnie będziesz najlepiej ubraną osobą tam hyhyh :D” Już nic nie odpisałam tylko koszulę zmieniłam na bluzę i poszłam do łazienki się pomalować, bo jednak pomalowana czuję się pewniej. Makijaż taki jak zawsze czyli podkład, trochę bronzera, kreski (czyli nieodłączny element mojego look’u, jeśli wgl. można nazwać to co mam na twarzy look’iem) i tusz, wyrobiłam się w 25 min, zeszłam na dół by oświadczyć, że wychodzę i znów się zaczęło:
- Dopiero przyjechałaś, już znowu jedziesz?
- Właśnie ojciec ma racje
- No jedziemy z Łukaszem tak tylko o tak o na kebaba, jak wrócę to będę. – zabrałam jeszcze torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami i założyłam moje ulubione nike. Wyszłam przed dom, poczekałam jakeś 3 min i już ciemne Audi podjechało, uchylił okno i zapytał: „ a pani to na co czeka, zapraszam” uśmiechnęłam się tylko od ucha do ucha i tak właśnie w takie atmosferze jechaliśmy w kierunku Krakowskiego Przedmieścia i Starego Miasta. Dużo rozmawialiśmy o naszej przeszłości, jeśli chodzi  o kebeba wybraliśmy, naszą stała miejscówkę, jeszcze pokochaną za czasów mojego liceum czyli „Habibi”
- OMG jak mi tego brakowało hahaha – powiedziałam po pierwszym gryzie
- No i po ci CI było wyjeżdżać, tam takiego kebaba nie masz.
- Wiesz co, kiedyś byłam i stwierdziłam, że nawet nie był zły, tylko miał bardzo mało mięsa a tak to nawet spoko, ale tuta to co innego , tu to tak wiesz na bogataości hahah
- A teraz tak na serio, jak Ci tam jest, tak daleko, beze mnie? – poruszył śmiesznie brwiami
- Oj na początku, było ciężko, chociaż ty wiesz to najlepiej, bo ty mi mega na początku pomogłeś, potem już się przyzwyczaiłam i w sumie drugi rok był dla mnie pestką w porównaniu z pierwszym, także wiesz już jest spoko.
- A Dawid?
- On jest zupełnie inny, niż ja, on zaaklimatyzował się od razu, może dlatego, że nie ma prawie w ogóle czasu wolnego, bo biega 2 razu dziennie treningi, to on nie miał czasu myśleć o tym, ż jest tak daleko od domu.
- No ale jestem z ciebie taki dumny, że wiesz, że wytrzymałaś, to teraz już górki prawie.
- Noo kurde, bliżej niż dalej.
No i oto cały Łukasz, potrafi słuchać i właśnie to w nim uwielbiam. Najedzeni wyszliśmy na zewnątrz lokalu i byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni atmosferą, ludźmi i temperaturą, postanowiliśmy jeszcze przejść się na Stare Miasto, kiedy usiedliśmy na jednym z murków i rozdzwonił się mój telefon, wyjęłam go z torebki i zobaczyłam video połączenie od Dawida
- haha patrz kto dzwoni – pokazałam wyświetlacz Łukaszowi
- O jak miło, hahahaha
- No słucham moja panno, dlaczego nie zadzwoniłaś, że dojechałaś? Miałaś zadzwonić! – zrobił minę złego ojca
- A to przez niego! – skierowałam ekran na Łukasza
- No proszę, jak się państwo bawi, no wiesz co? Też chce do was – uśmiechnął się Dawid
- To zapraszamy – dodał Łukasz
- A tak na serio to co ty robisz tak sam po ciemku tam?
- No czekam na chłopaków bo jedziemy do Spały wbijaj kiedyś.
- Jakoś nie widzi mi się jeździć co drugi dzień na drugi koniec polski, więc wiesz, nie mówię nie, ale też nie powiem, że już zadzieram kiece i lecę.
- Ty nie chodzisz w kiecach hahaha – po słowach Dawida, wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- LOL co ty nie powiesz, ciekawe czyja to wina? – zapytałam
- Tak wiemy, nasza – Łukasz wskazał na Dawida
- Z kim ja pracuję? – to było oczywiście pytanie retoryczne, bo żyje wśród debili
- To my się pytamy hahahahahahah – aha czyli nasze standardowe riposty
- E Dawid, ktoś się tam za tobą czai - tak jak powiedziałam, tak tez osoba z tyłu chyba to usłyszała i wybuchła niepochamowanym śmiechem, a ten śmiech zdradził tożsamość tej oto osoby, był to nie to inny jak Fabian. Podszedł i przywitał się:
- Siemaaa, dawno się nie widzieliśmy hahaha
- No jakieś – spojrzałam na zegarek – 7 godzin hyhy, a to jest Łukasz – wskazałam na niego ręką, i można powiedzieć, że ich zapoznałam.
- No to trzymaj się tam Dawidos i wiesz… bierz przykład ze mnie i wracaj do domu.
- Wiem, czym prędzej czyli zapewne ja 2 miechy.
- Oj nie pierdziel, tylko wracaj i już! I proszę ładnie tam grać! – krzyknęłam wręcz prawie
- Postaram się, zawsze i wszędzie paaaaa
- No papatki
I tak oto zakończyliśmy naszą przypadkową konwersację, pochodziliśmy jeszcze trochę po Lublinie i wykończona wróciłam do domu, spojrzałam tylko na zegarek i załamałam się, kurde ja to mam zawsze problemy z godziną, była 2:47 lol, a miałam się wyspać i wgl a teraz pewnie będę spała do 8 i się nie wyśpię bo zapewne ktoś mnie obudzi, szybko się ogarnęłam i poszłam spać. Kiedy się obudziłam uświadomiłam sobie jaki mój mózg jest głupi, no bo kto normalny ma sny, że jedzie samochodem pod wodą…no kto?! Nie myśląc już, o moich dziwnych snach, wzięłam telefon do ręki o zobaczyłam, że jest 9:40 eee to i tak dobrze, że już się obudziłam bo z natury jestem strasznym śpiochem. Wstałam, ogarnęłam się, zjadłam kanapki i zdziwiłam się bo nikogo nie było w domu, jeśli chodzi o tatę to wiedziałam, że jest w pracy, ale gdzie reszta. Wzięłam telefon i napisałam do mamy sms „gdzie ty jesteś?” po jakichś 5min dostałam odpowiedz „ zawiozłam Zuze do przedszkola i pojechałam na zakupy, stoję w korkach”  aha czyli jeszcze jakieś 30 min, a potem się zacznie przesłuchanie, czyli mam jej streścić cały rok  w trzech zdaniach. Razem z kubkiem herbaty usiadłam na kanapie i włączyłam tv w DD TVN akurat leciał reportaż o zbliżającym się siatkarskim mundialu i o aktualnym nożnym. Ten drugi oglądam, lecz jakoś tak z dystansem, ale za to na pierwszy czekam z ogromną niecierpliwością. Poszperałam w necie i kupiłam bilety na Memoriał w Krakowie, niestety chciałam tez kupić bilety na LŚ, ale wszystkie rozeszły się w szybkim tempie. Zajrzałam jeszcze na stronę mego II ukochanego klubu czyli Vive Targi Kielce, gdzie gra nasz doby kolega. Mój tata jest jednym z prezesów w tamtejszym klubie więc o bilety itp. nie muszę się martwić. I tak zleciała mi prawie godzina, mama wróciła i przyniosła mi ‘baniaczek’ z dziwną substancją w środku
- Co to? – zapytałam
- Gładź – odpowiedziała mama ze stoickim spokojem, kiedy ja mało co nie wybuchłam, bo wiedziałam co się szykuje.
- Ale ja nie chcę malować, malowałam w Rzeszowie i to mi wystarczy – powiedziałam zirytowana
- Oj tylko twój pokój sobie machniesz, a poza tym to w Rzeszowie to ekipa malowała – kurde myślałam, że zapomniała!
- Ale nie mam farby wybranej – szukałam drogi ucieczki na wszystkie strony, bo strasznie mi się nie chciało tego robić
- Dlatego koło 13 pojedziesz po Zuzę i przy okazji pojedziesz kupić farbę.
- Muszę? – zaczęłam się poddawać pomału
- Tak, bo już nie mogę patrzeć na ten pudrowy róż z najsmutniejszym niebieskim
- Oj nie ma tragedii jeszcze…
- Właśnie jest, weź idź tam powywalaj rzeczy co są ci niepotrzebne i w ogóle, idź!
No i niestety zostałam zmuszona do pomalowania pokoju, jako że pogoda była genialna otworzyłam balkon, włączyłam radio i zaczęłam wyrzucać niepotrzebne rzeczy, nie było ich dużo bo większość i tak została w Rzeszowie, dlatego nie zajęło mi to długo, szafki i łóżko przeciągnęłam na środek pokoju i na wszystko zarzuciłam folię. Jednak musiałam się na chwilę zatrzymać i zajrzeć do mojego ulubionego albumu na zdjęcia. Były tam fotografie z mojego przedziału wiekowego mniej więcej jakieś 5-6 lat, mega się ucieszyłam kiedy zobaczyłam te zdjęcia bo zaczęły mi się przypominać dziwne i zarazem śmieszne sytuacje. Kiedy miałam już odłożyć album, wypadła z niego kartka, rozłożyłam ją i zaniemówiłam. Był to nasz „Kodeks prawdziwych przyjaciół na zawsze” hahaha mega się uśmiałam jak to czytałam, pamiętam to jak dziś, chłopaki zmusili mnie żebym to pisała, bo teoretycznie miałam najładniejszy charakter pisma, może to i prawda, ale ortografią to raczej nie grzeszyłam. Szybko zrobiłam zdjęcie i wysłałam Dawidowi, Łukaszowi i Karolowi. Od dwóch ostatnich dostałam tylko odpowiedzi w stylu ‘WFT?!  Skąd to masz?’,  aaa od Dawida dostałam…



________________________________
trlololo zjebałam :/
najdłuższyyyyy, proszę o komentarzeeeee
przepraszam za nieobecność ale wiadomo szkoła itp.
pozdrawiam :D

niedziela, 12 października 2014

infooo

Matko kochana, ledwo zaczęłam a już taka wielka przerwa a wszystko to spowodowane jest oczywiście naszą kochaną szkołą, a raczej moim profilem MAT GEO POZDRAWIA  także tak piszę 6 ale idzie mi to jak krew z nosa, mam głowę pełną pomysłów ale za nic nie mogę przelać tego na kompa, mam nadzieję, że jakoś stanę na wysokości zadania i wszystko wróci do normy :D 3majcie się !

czytasz?