poniedziałek, 27 października 2014

Seven

Od Dawida dostałam tylko filmik z jego reakcją. Była ona jak zawsze, głupia, ale w jego przypadku ja już chyba się niczemu nie zdziwię. Wracając do pokoju to na dwie ściany wybrałam ‘twórczy fiolet’ a na kolejne 2 ‘spokojne myśli’, kiedy wybierałam te kolory, naszła mnie pewna myśl: kto wymyśla te nazwy lol, przecież one z tymi kolorami to pasują to siebie jak dupa do wiadra, więc seriooo???

Wakacje mijały, dawno nie miałam tak fantastycznych wakacji, może właśnie dlatego jak zamieszkałam sama to zaczęłam doceniać jak bardzo tęskniłam za domem i wszystkim dookoła. Poprawiłam swoje kontakty z Karolem i Meg, a jeszcze bardziej zbliżyłam się  z Łukaszem, każdy wyjazd czy to na imprezę, czy po prostu o tak o, spędzaliśmy razem, zapisaliśmy się nawet na tenisa i nawet trochę zaczęliśmy to ogarniać. Dawid był w ciągłych podróżach, na meczach i wgl, jakoś nie za bardzo mieliśmy czas dla siebie. Liga Światowa nie wyszła jakoś genialnie, ale każdy kto coś wie na temat siatkówki to wie, ze lś to dopiero taki trening przed mistrzostwami. Ojj tak, mistrzostwa zbliżają się w zawrotnym tempie, Polsat, też dał popis swoich możliwości, Internauci odpowiedzieli od razu. Ja swoje trzy grosze też do tego dołożyłam, w sensie takim, że też wypowiedziałam się. (Jebać Polsat) i tyle w temacie, płatne strefy kibica to tez jakaś paranoja... . Pewnego wieczora zostałam oświecona przez tatę, że niepotrzebnie kupiłam bilety na Memoriał, bo on sam chciał zrobić mi niespodziankę i kupił w vipowskiej strefie. Usłyszawszy to wyściskałam go za wszystkie czasy i od razu napisałam Dawidowi: „ lol bd na Memoriale w Krakowie i to na vipach” jak zawsze musiałam długo czekać na odpowiedz, ale akurat do tego to też zdążyłam się przyzwyczaić. Czasem jak do niego zdzwoniłam to wysnułam stwierdzenie, że już szybciej to do prezydenta się dodzwonię, niż do niego. W tym  czasie poruszyłam też temat MŚ i mojego udziału w tym przedsięwzięciu. Oczywiście ograniczało by się ono tylko do pstryknięciu paru fotek i… to by było na tyle. Mój tata tylko ruszył dziwnie brawami i powiedział, że się zastanowi. Czyli i tak pewni ulegnie swojej córci.

O jejku, jejku, czas leciał nieubłagalnie, nawet nie wiem gdzie powiedziały się już te dwa miechy wakacji, za tydzień Memoriał, Dawid przyjeżdża do domu, czyli pewnie też wpadanie do mnie, a ja już się postaram aby dobrze się zabawił i w ogóle, trzeba mu jakoś mózg wyłączyć jak na ten tydzień, bo potem to już cały czas tylko koncentracja i treningi. Umówiliśmy się, że pobędzie w domu rodzinnym jakieś trzy dni i wpada do mnie, oczywiście to nie wyszło, bo jak przyjechał to był w domu kilkanaście godzin a potem wbił do mnie i razem jak za starych dobrych czasów byliśmy znowu starą dobrą ekipą. Jako, że była świetna pogoda i  dopiero około osiemnastej było trochę chłodniej, stwierdziliśmy, że pokażemy mu, jak gramy w tenisa. Pojechaliśmy na dwa samochody, ja z Łukaszem a Karol z Dawidem. Na orliku jak to zwykle było o tej porze, ludzi jak „mrówków”, ale nasz spryt polegał na tym, ze mieliśmy rezerwację, fuck yeahhh. Może nasza gra nie wyglądała zbyt dobrze, ale chłopaki musieli jakoś rozluźnić atmosferę, bo trochę się spięliśmy, ponieważ bardzo nam zależało, żeby zaszpanować, bo kiedy tylko gadałam z Dawidem musiała się chwalić jako to my nie gramy, a teraz oczywiście, wyjdzie jak zawsze…
- No to proszę, możecie się zaprezentować – powiedział z wielkim bananaem na twarzy
- Wątpisz w nasze zdolności? – odparłam od razu
- No raczej tak, hahahah, nie no tak na serio to patrzcie, całe moje życie kreci się wkoło sportu, niby miałem grać w kosza, a gram w siatkę, kto wie może przerzucę się na tenisa ooo – pstryknął palcami – ciekawe co na to resovia i reprezentacja
- OOOO nie, co to, to nie, veto – wybuchał śmiechem
Kiedy już się w miarę ogarnęliśmy się, na kort weszłam ja, a po przeciwnej stronie Karol. Musze przyznać, że miał bardzo mocne zagrywki i  niestety pierwszego gema przewaliłam i to dość mocno, więc nie będę się zgłębiać bardziej w ten temat. Ostatecznie przegrałam 7:5 i niestety musiałam uznać wyższość Karola. Następnie grali Dawid z Łukaszem. Nie ograli oni jednak na punkty, bo jak to Dawid stwierdził „trzyma pierwszy raz rakietę, więc prosi o nieskompromitowanie go od razu” grali nawet nieźle, ale szału to tam nie było. Kiedy sobie graliśmy w debla, zaczął się mecz osiedlowej ligi, jednak Karol nie grał, bo miał kontuzję. A my zakończyliśmy naszą „grę” i poszliśmy na trybuny kibicować. Większość chłopaków znałam, bo albo chodziłam z nimi do szkoły, albo byli to znajomi Dawida, Karola albo Łukasza. Po zakończonych wszystkich meczach, siedzieliśmy na trybunach i gadaliśmy wspominając dawne dobre czasy. Na koniec oczywiście strzeliliśmy sobie #selfie, ale chłopaki stwierdzili, że #selfie jest już passe i trzeba wymyślić coś innego, wpadli więc na pomysł, że ustawią się w bramce a mnie będą trzymać poziomo na rękach (lol). Na początku się nie zgodziłam, bo bałam się, ze mnie upuszczą, czy coś w tym stylu, ale ostatecznie mnie przekupili. Zaoferowali  mi darmowe drinki i shoty na dzisiejszej imprezie.
- Okej, fota zrobiona, leciii już na fejsa
- No tylko proszę mnie tam oznaczyć, bo wyszedłem nadzwyczaj ładnie – rzucił Kacper (kolega z liceum)
- Spoczkoo, a teraz proszę bardzo organizujemy dzisiejszą imprezę
- No to ja proponuję Live – powiedział Karol
No i taj już zostało, porozjeżdżaliśmy się do domów aby się ogarnąć, była dwudziesta, a gotowa miałam być na dwudziestą pierwsza. Szybki prysznic, włosy jak zwykle proste, bo z mich włosów prostych jak drut nic za bardzo nie da się zrobić. Makijaż standard: podkład, bronzer, puder, kreski i tusz, ot cały mój ‘mejkap’. Największy problem zawsze oczywiście był z ubraniami. Ostatecznie zdecydowałam się na sukienkę, lol ja i sukienka jak to dziwnie brzmi i buty zwykłe czółenka. Jako, że miałam jeszcze 2 min, do wyjścia, zabrałam torebkę, powrzucałam tam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu. Zobaczyłam samochód Karola pod moim domem i wsiadłam do środka
- SIema, Karolku mój drogi, zawsze byłeś moim kompanem do picia, a teraz co za kierowcę robisz?
- Jakoś tak wyszło, to tak jak zawsze pod żabkę najpierw?
- No tak, w końcu trzeba opić mój drugi zaliczony rok. A gdzie reszta? – ogarnęłam, że nie ma Łukasza i Dawida
- No oni jadą Sylwka ( kolega z pracy Łukasza) samochodem, a my jedziemy po Łukasza.
Jak już wszystkich pozbieraliśmy, spotkaliśmy się pod żabka i poszłam kupić 0,7 bo oni to się chyba zgadali, że przyjadą na tyle samochodów i nikt nie będzie ze mną pił. Przed klubem walnęliśmy sobie po 3 kielonki w samochodzie i w znakomitych nastrojach wbiliśmy do klubu. W klubie od razu z Kacprem zaczęłam wywijać na parkiecie, zawsze bardzo dobrze nam się tańczyło razem i tak tez było teraz. Około pierwszej, kiedy siedzieliśmy sobie w loży, wpadł Dawid:
- Ejjj robimy ewakuację
- Co? Dlaczego?
- Ludzie mnie rozpoznają cały czas i na kolejkę do baru ciągną, coś mi się wydaje, że mogę tego nie wytrzymać hahahahaha
- Oj to siądź tutaj i z nami się napij – ciągnął Kacper
- Właśnie nie wypiłeś jeszcze za mój drugi rok na polibudzie!  - wtrąciłam
- No tobie nigdy nie odmówię – i następna kolejka poszła
- No to jak mamy iść stąd, to mam pomysła na lepszą imprezę – powiedział Karol
- Jaki, u was w garażu? – powiedział z bananem na twarzy Sylwek
- Nieee dziś, hhahahah ale co powiecie na rundkę nocnym*?
- O kurde kiedy ja jechałam jakimkolwiek autobusem, okej ja jestem za  - rzuciłam
- No to się zmywamy
Wyszliśmy i tekst, który poleciał w moją stronę z ust Łukasza mnie powalił. Fakt, że w kubie jak to w klubie, było ciemno, ale nie, aż tak żeby nic nie widzieć. Właśnie kiedy staliśmy na przystanku czekając na N2 Łukasz trochę już podpiwszy, rzucił w moją stronę:
- Moniś, coś ty taka wystrojona jak przyczepa na otwarcie festynu – o jak to usłyszałam, wbiło mnie w ziemię, stwierdziłam, że tez mu jakoś pocisnę, więc wytoczyłam ciężkie działa
- Serio?! A tak w ogóle Łukasz jak patrzę na twój dzisiejszy dobór ubrań pod względem kolorystycznym to mam ochotę wysłać sms’a „pomagam”!
Na moja odpowiedz reszta zaczęła buczeć i się śmiać, więc Łukaszowi nic innego nie pozostało jak zamknięcie się. Impreza w N2 jak zawsze przednia i na bogato, kierowca był młody więc na prośbę ludzi włączył Vox’a, akurat leciał PP ‘skok w bok’. Ostatnia taka moja impreza była chyba po maturze. Do domu wróciłam, prawie o własnych nogach, nie to żebym się schlała jak głupia, po prostu zostałam odprowadzona. Ostatkami sił zbyłam makijaż i padłam na łóżko.


Dzień gonił dzień i już jutro mieliśmy jechać na Memoriał do Krakowa. W tym roku najbardziej jestem ciekawa meczu z Rosją, boje się tego spotkania, ale nie z powodu wyniku, ale z zupełnie innej strony. W czwartek 15 sierpnia wyruszyliśmy z domu ok. 11, jako, że droga miała nam zająć ok4h. Wyjechaliśmy niestety bez mamy, powód jest prosty: nie lubi siatkówki. Da fakk jak można nie lubić siatkówki. Przecież to taki piękny sport. Całą drogę gadałam z tatą na różne tematy, na każdy temat potrafił przedstawić swoje zdanie i właśnie m.in. za to go tak bardzo kochałam. Hotel mieliśmy jakieś 10 min. spacerkiem do Areny Kraków. Uwielbiam spać w hotelach, są (a przynajmniej wydają się) takie czyste i świeże. Już rozpakowani i najedzeni stwierdziliśmy, że idziemy na spacer, jako że była świetna pogoda postawiłam na krótkie spodenki i bluzkę z rękawem. Tak taka jest  moja logika, jest ciepło ale wietrznie, więc wolę jak mi wieje po nogach niż po rękach. Po 2h spacerowania, poszliśmy na kolacje do restauracji, dość eleganckiej, więc chyba dlatego ludzie tak krzywo patrzyli  na mnie ,bo byłam szortach i nikach, ale do dziwnego patrzenia na mnie, już się przyzwyczaiłam. Około 22 poszłam spać niestety miałam pojedynczy pokój i się trochę cykałam, sama nie wiem czego. Nie mogłam spać, wyszłam na balkon i zadzwoniłam do Dawida, odebrał jakiś dziwnie ożywiony.
- Siema yyyy nie wiem czy chce wiedzieć, coś ty taki wesolutki…
- Siemaaa, a wiesz yy no prysznic brałem
- No tak jak zawsze
- No nie wiem o co Ci chodzi teraz. – jestem prawie pewna, że zrobił minę ( coś w tym stylu)
- Nic, dzwonie bo spać nie mogę i chce Ci powiedzieć, że jesteście najlepsi i teraz powiem to co zawsze Ci mówię przed meczami, jakimikolwiek.
- No to powiedz to jeszcze raz, no bo wiesz… tak jak ci to zawsze mówiłem, tak wiesz wali w serce ten teks, niby prosty ale taki waleczny haha
-WOW jakby nie walił to bym tego nie mówiła. Tak więc, nawet jak Ci 5 atak nie wyjdzie to wyłączasz totalnie głowę, śpiewasz pod nosem Mazurka i grasz dalej. CZAISZ? – krzyknęłam
- Czajeee, kurde ile lat temu to wymyśliłaś?
- A ja wiem, jak pierwszy raz chyba miałeś grać w reprezentacji.
- Dzięki Yeti
- Sam jesteś Yeti, baranie
- No chyba ty – jako najlepszy pocisk
- Dlaczego nasze rozmowy, muszą się zawsze schodzić do takiego poziomu.
- Bo to my – o to, to dokładnie, trafił w sedno
- Idę spać, może teraz uda mi się zasnąć…
- A co cały czas myślisz jak to będzie jak spotkasz tego goryla?
- Weź, nie mów tak na niego on jest, był i będzie…..

_____________________________
trololo, ludzieeeee, błagam o komentarze, po wyświetleniach widać, że jest już was spore grono, a komentarze to co????? Serio jak nie będzie symbolicznych 3 kom to nw kiedy pojawi się następny, a tak to może i w przeciągu kilku dni,
Pozdrawiam xoxox :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

czytasz?