piątek, 21 listopada 2014

Ten

- Widzisz, prawnie, więc nie zepsułem.
- No i masz szczęście 
- Moniś, dlaczego się nie odzywałaś?
- Słuchaj to nie miejsce na tego typu rozmowy, spotkajmy się potem jakoś. – uśmiechnęłam się lekko.
- Ok, a tak właściwie, co tutaj robisz?
- Przyjechałam na cały Memoriał, a dziś wyjątkowo jestem też na tym meczu.
- To będziesz mnie podziwiać?
- Jasne, weź…
- Hej, co jest? No ile mam cię jeszcze razy przepraszać?
- Już Ci to tłumaczyłam. Jest Okej.
- Na pewno?
- Tak. – uśmiechnęłam się, można powiedzieć, że prawdziwe.
- Czyli jest już między nami dobrze. – kiwnęłam tylko głową, a on jak za starych dobrych czasów mnie przytulił. Czułam się bardzo dobrze, oczywiście nie umknęło to uwadze jego kolegów, a co za tym idzie też Sprikowi. Delikatnie mówiąc zdenerwował mnie, bo pomimo, że nie znałam ruskiego to i tak wiedziałam, ze wyraża się wobec mnie w niezbyt elegancki sposób, spojrzałam na niego tylko wzrokiem zabójcy.
- Załatwię to.
- Nie trzeba, cham i tyle.
- Mówię, że to załatwię. Musze już iść, trzymaj na nas kciuki.
- Tylko za ciebie będę.
No i odszedł, w sumie to się cieszę, ze już jest miedzy nami dobrze, ale nadal czuję, jakiś niepokój. Mecz skończył się wynikiem 3:1 ale Rosji, drugi set wymknął im się tylko lekko, ale ogólnie było bardzo spoko. Dogadaliśmy się, że w nocy po meczu Polski, spotkamy się. Po pierwszym meczu wróciliśmy do hotelu, zjedliśmy obiadokolację i wróciliśmy do sowich pokoi, w swoim stroju zmieniłam tylko bluzkę na koszulkę, Kurka, którą dostałam od niego na 20-ste urodziny. W wolnym czasie włączyłam interenty i oczywiście nie zawiodłam się bo znalazłam świetną piosenkę, której  wróżę bardzo dobrą przyszłość. Ogarnęłam fejsa i w PS znalazłam się na zdjęciach, nawet na jednym wyglądałam jak człowiek, a na drugim hmm.. może gdybym wtedy nie krzyczała ‘ostatni’ to nie wyglądałabym jak lew z reklamy Liona. Ogarnąwszy się w końcu wyszłam z pokoju i poszłam pod recepcję, gdzie czekał już na mnie tata z Zuzą. Razem zasiedliśmy na trybunach,  znaczy tata jak zwykle nie posiedział z nami, ale od razu spotkał jakiegoś kolegę i nas pozostawił. Do rozgrzewki  pozostało jakieś piętnaście minut, więc stwierdziłyśmy, że pójdziemy życzyć Dawidowi szczęścia.
Długo nie musiałyśmy szukać, bo kiedy tylko pojawiłyśmy się za bandami on od razu i on pojawił się na horyzoncie
- Macie wygrać!
- Właśnie – poparła mnie Zuza
- Mogę, obiecać, że damy z siebie wszystko.
- I z takim podejściem proszę wejść ma tamto boisko. – wskazałam parkiet
- Tak jest, mamo! O niee, nie patrz do tyłu, nie odwracaj się!
- Co czego? – już miałam się odwrócić, ale przytrzymał mnie za rękę. W tym momencie poczułam równie wielką dłoń na mim ramieniu.
- Możemy pogadać, daj mi jeszcze dwie minutki.
- Okee spoczko, Dawid weź mi Zuzy przypilnuj.
Odeszliśmy kilka kroków dalej i to Dim zaczął rozmowę.
- Moglibyśmy się spotkać jakoś koło dziesiątej, po meczu?
- Hmmm obstawiasz, że tak szybko się to zakończy?
- Jasne, przecież to wasza drużyna, wy nigdy się nie poddajecie.
- Miło, no jak tylko się skończy to Ci napiszę, bo mieszkacie w tym hotelu, to blisko.
- To proszę, napisz bo wiesz, że musimy pogadać?
- Wiem, sama to przedtem powiedziałam i zdania jeszcze nie zmieniłam jak do tej pory.
- To dobrze, życz im powodzenia.


DAWID
- I co Zuzulcu, zostawiła Cię Moniśka?
- Ale ty tez jesteś spoko.
- Bardzo mnie to cieszy, ale mógłbyś nas częściej dowierzać.
- Wiem mrówko, ale taką mam pracę.
- Ja tam bym nie chciała takiej pracy. A z kim Monika rozmawia?
- To jest jej kolega Dmitrij Muserski, najwyższy siatkarz świata. Nie pamiętasz go? Był w was kilka razy.
- Aaaa teraz wiem, pamiętam już.
- O proszę, to jednak może my nie wiem całej prawdy? – podszedł do nas Piotrek z Fabianem
- Już niestety wiecie, wszystko, a jak tylko zastępuję teraz Moniśkę.
- A gdzie jest?
- To odwróć się za siebie.
- W gimnazjum poznałem takie piękne przysłowie ‘ nie odwracaj się za siebie, bo ci z przodu ktoś przy..
- Ej no – wskazałem głową na Zuzę
- Przywali, oczywiście, ze przywali – zaczął powoli się odwracać.
- Czy ona serio wszystkich zna?
- Jak wszystkich?
- No ciebie to jeszcze rozumiem,  Kurka, teraz się dziwię w sumie i jego jeszcze też.
- O sorry – Monika wzięła Zuzę na ręce – dzięki za opiekę, powodzenia!
- Nie mówi, że jest już okej? Pogodziliście się?
- Jak na razie to okej, zobaczymy potem.
- Stop, skąd ty ich wszystkich znasz? – W tym momencie zaczęli nas wołać
- Potem, potem….


Monika
Czy to, że znam kilku, to są już wszyscy? Nie! Mecz zleciał mi niesamowicie szybko, może dlatego, że znów brałam bardzo czynny udział w kibicowaniu. No i nasi chłopacy pokazali, że są najlepsi. Oczywiście rozdawanie autografów i te sprawy, zajęły mniej więcej trzydzieści minut.
- Gratki, bratku
- O dziękuję mrówciu.
- O jak suodko – Karol podkreślił samogłoskę ‘u’
- Rzygam tęczą – dodał Andrzej
- Dajcie spokój, już oksii? – spytałam zrezygnowana
- oke, oke wbijaj za jakieś czterdzieści minut do tego parku koło naszego hotelu. – zapraszał Kłos
- Coś mi tu nie pasuje, jakoś za mili jesteście. – zmarszczyłam czoło
Zaczęli mnie przekonywać i wyszło im to, umówiliśmy się za pół godziny, bo mieli stawić się w hotelu na pogadankę jakąś. Poszłam ze swoim team’em do hotelu i powiedziałam, że wychodzę. Tata to już się chyba przyzwyczaił do tego i już nic nie mówił. Zmieniłam tylko koszulkę reprezentacyjną na bluzą w której byłam na wcześniejszym meczu. Miałam jeszcze trochę czasu, ale nie spożytkowałam go jakoś, tak wiem jestem strasznym leniem. Jak współczesny leżałam z włączonym fb w telu, wtedy bardzo szybko mi czas zleciał. Wyszłam i skierowałam się do parku, po kilku minutach widziałam już dwu metrowców. Przywitałam się i siadłam na ławce koło Kurasia.
- To skąd wy się właściwie znacie? – zaczął Karol
- My? – pomachałam palcem koło naszych twarzy
- No.
- Jejku nie pamiętam, jakoś chyba, nie wiem może w szóstej klasie…
- Jak to, nie pamiętasz?
- No serio, nie wiem!
- No wiesz? Uraziłaś mnie?
- No weź, nie pamiętam, powiedz!
- Nie powinienem, ale okej, ja byłem na obozie i ty byłaś na obozie i twoj..
- Aaaa już pamiętam. -  kiedy skończyłam mówić od razy zadzwonił mój telefon, odeszłam na chwilę od nich:
-  Hej, to jak widzimy się?
- A no tak, to wiesz co, ja jestem w parku koło hotelu waszego, tak wiesz od wyjścia w lewo.- instruowałam go
- Okej, to idę.
- Spoko, usłyszysz nas najpierw to będziesz wiedzieć gdzie iść.
- Nas?
- No tak siedzę z chłopakami naszymi, szykujemy strategie na jutro, na was.
- To idę, może coś usłyszę.
- Jasne, jasne, chodź już.
Rozłączyłam się i wróciłam do chłopaków, gdzie oni bardzo głośno się śmiali.
- To co? Po waszych humorach wnioskuję, że już poznaliście, jak Bartek się skompromitował.
- A myślałem, że po tym jak Igła dziś suchara zarzucił, nic mnie tak bardzo nie rozbawi.
- A jednak.
- O chłopaki, kłopoty się zbliżają  - Kubika kiwną głową w stronę zbliżającego się Muserskiego.
- Nie, nie, żadne kłopoty, to do mnie. Musze opuścić waszmości aktualnie. Papatki.
- Jesteś pewna? – złapał mnie za rękę Dawid
- Tak, wszystko już sobie powiedzieliśmy.
Odeszłam od nich i podeszłam do Dima, schylił się i chciałam dać mu ‘cmoka’ w policzek, ale podniósł mnie do góry i sam zrobił to szybciej, czułam wzrok chłopaków skierowanych na nas, więc chodź byłam do nich tyłem to wyciągnęłam prawą rękę i tylko im pomachałam. Odeszliśmy na drugi koniec paku i tam usiedliśmy na ławce, poczułam się jak za starych dobrych czasów.

DAWID
- Kurde, jak na niego patrzę, to obawiam się jutrzejszego meczu  - wydukał Fabio
- Cię pierdolnę zaraz! – opanowałem jego humory
- No co, ja mam metr dziewięćdziesiąt sześć a on dwa osiemnaście, trochę mnie to przeraża
- Weź się, serio? Damy im rade!
- No właśnie, bo jak to cytuje klasyk ‘ bo jak polak dopierdoli, to chuja we wsi nie ma’  - skomentował moje skromne zdanie dzik.
- A ty tam, ABS włączaj Kubi pod siatką!
- Spko, spoko, bo jak nie ja? To …. nikt!
- A że tak spytam znowu, skąd oni się znają? – Karol chciał rozluźnić atmosferę – No Dawid mów, ty ją znasz, wiesz o niej wszystko.
- Oj jak ja bym chciał nie wiedzieć niektórych rzeczy, serio, a skąd oni się znają? Hmmm szczegółów to nie znam za bardzo, bo to było jakoś tak, że Monika miała połączone gimnazjum z jakimś technikum i w tym technikum raz  mieli jakiś projekt, że szkoła z Rosji przyjechała do nich na jakiś turniej, i mieli grać kilka meczy, ale był jednej warunek, miało być dwie dziewczyny w drużynie, to w tym technikum głównie same chłopy, a że Monika zawsze wyglądała na starszą i bardzo dobrze grała w siatę, to narobili ”machlojek” w papierach i tak oto znalazła się w drużynie. No a jak już przyszedł ten wielki dzień, wyszli na boisko, pierwszy set genialny Monika ich flotem rozwaliła na początku. Początek drugiego seta Muserski do krótkiej skoczył, z całej siły przywalił takiego gwoździa, a Monika jak zwykle chciała się rzucić, ale to raczej piłka rzuciła się na nią i tak oto prawie złamał jej nos, dlatego ma teraz przegrodę prawą krzywą.
- To czekaj, rozwalił jej nos, aż tak przywalił?
- No tak, ale od razu przybiegł, przeprosił, a ją zabrali do szpitala. Na drugi dzień przyszła na trybuny z posklejanym nosem to, Mouserski jej bukiet dał przeprosił i zaprosił na ciastko, prawda, że słodko? – tłumaczyłem z ironią.
- So romantiko  - skomentował Pit
- No i w taki właśnie sposób się poznali. Potem jeździli do siebie bardzo często i ot cała historia.
- To można powiedzieć, że taka bolesna znajomość.
- Żeby ich jutro nasz mecz nie zabolał – wyrwał się Kubi
Resztę wieczoru pędziliśmy obgadując taktykę na jutrzejszy, bardzo ważny mecz. Mieliśmy się już zbierać, ale Monika napisała mi że chce nam jeszcze osobiście życzyć powodzenia, więc poprosiłem chłopaków, żebyśmy poczekali jeszcze z dziesięć minut.
- No to życzę wam jutrzejszej wygranej i nie spinajcie się tak! –niemalże krzyknęła
- Czy wykradłaś ich technikę na jutro?
- Weź Dawid, my nie gadamy o meczach, ale kazał przekazać, że życzy wam powadzenia.
- A właśnie, nawet ręki nie podał jak przyszedł.
- Może dlatego nie podał bo mu nie dałam tutaj dojść, bo kto wie co by mogło się stać. – w tym momencie wszyscy wskazali na Kubiaka, a ten tylko parsknął śmiechem.
- W każdym bądź razie, my nic mu nie życzymy.


Następny dzień, ostatni mecz i od niego wszystko zależy, czy Polska zajmie pierwsze miejsce i czy wygra z Rosją. Od rana chodziłam jak nakręcona, niestety z Dawidem ani z  Dimem nie mogłam się kontaktować, bo cały czas byli mocno zaganiani. Na mecz nałożyłam koszulkę Dawida i zwykłe jeansy, jako, że dziś była piezła piździawka na dworze postawiłam tez na bluzę i standardowo air maxy. Atmosfera na hali napięta, jak plandeka na żuku, serio wszyscy spięci… To właśnie chyba na ten mecz czekałam od tych 2 dni najbardziej. Oczywiście na początku hymn, przy którym miałam, aż gęsią skórkę, potem Margaret, szczerze? Niezbyt podobał mi się ten ‘’hymn’’ MŚ. Moim zdaniem jak mistrzostwa są w Polsce to i hymn należałoby zaśpiewać po Polsku, no ale ja i tak tej decyzji nie zmienię. Pierwszy set był bardzo wyrównany, ale niestety pod sam koniec to Rosja była górą. Drugi to tzw. set ze stanem przedzawałowym, gdzie Polska wywalczyła go prowadząc na przewagi. W trakcie kiedy siatkarze szli na dziesięcio minutową przerwę spojrzałam na Dima i pokiwałam mu palcem, on tylko się uśmiechną za co ścięłam go zabójczym spojrzeniem. Trzeci to znowu zdecydowana przewaga Rosji, a czwarty to powtórka z drugiego – czyli gra na przewagi. I tie – break, tak bardzo bolały mnie palce od trzymania kciuków, że nie mogłam wytrzymać, więc zaczęłam krążyć koło band reklamowych i raz przeszłam koło komentatorów. I tam usłyszałam niezły teks o naszym rozgrywającym. Piąty set od początku układał się dla nas jak najlepiej i wygraliśmy go piętnaście do dziewięciu. Co prawda nie zdobyliśmy pierwszego miejsca w całym memoriale, ale dokopaliśmy ruskim, co tylko udowodniło, ze potrafimy stawić im czoła.

Oczywiście wielka euforia panowała w Kraków Arenie, od każdego emitowała taka pozytywna energia i radość, po prostu coś pięknego.
- Gratuluję pierwszego miejsca  - uśmiechnięta podeszłam do DIma
- Ale pokonaliście nas. – krzyknął mi do ucha, bo było niesamowicie głośno na hali, ale zaraz potem zaczął niebezpiecznie zbliżać swoją twarz do mojej. W tym momencie zbaraniałam, na szczęście…D..


____________
trlololo 10 jest, myślę, że dotarła do was wiadomość o nowotworze Tomka Strząbały, jeśli nie to zapraszam tutaj. To smutne, że takie cholerstwo dotyka tak wspaniałych ludzi, najpierw Agata, potem Grzesiek teraz Tomek (choruje od 1,5 roku, a teraz potrzeba na leczenie w Stanach). Zostawiam wam rozdział i jak coś nie pasi to pisać i wytykać moje błędy. 

piątek, 14 listopada 2014

Nine

- Ja? Stara dupa?
- A co ja?
- No raczej hahahah!
- Weź idź być ‘śmiesznym’ gdzie indziej  - wskazałam ręką w stronę drzwi – i nie mów tak na mnie?
- Jak? – zdziwił się Kłos
- Nijjjj – zaczęłam mówić, ale Bartek zatkał mi ręką usta
- Monia, tak masz do niej mówić.
- O nie! Na wszystkie możliwe sposoby, ale nie tak  - protestowałam kiedy już się uwolniłam
- Oj Monia, nie denerwuj się – odparł nonszalancko Bartek
- Weź, serio nie irytuj mnie już, w ogóle, po co ja tu jestem? – kiwnęłam do Dawida.
- Tak, już tłumaczę, wiem, że każdy ma wielki ból dupy, po dzisiejszym spotkaniu, hmmm może nie tyle ból dupy, ale wicie o co mi chodzi, no bo chce wam wbić do tych głów, że to że jeden mecz przegraliśmy to nie oznacza, że się musimy poddać. 
- Ale kto mówi, że się poddaliśmy? – zdziwił się Karol
- No ja wiem, ale serio tak to wygląda, bo jak Mariusz wyszedł, a raczej go wynieśli to, już każdy się załamał. Dlatego Moniś powiedz im jak to było z tobą.
- Ale tu nie ma co mówić.
- No ale już to przyszłaś to powiedz – naciskał Dawid
- Zostałam przyprowadzona, to po pierwsze a po drugie, no okee jak tak wam bardzo zależy to mogę powiedzieć. Bo chodzi o to, że tez kiedyś grałam w siatkę, w gimnazjum było spoko aż do trzeciej klasy, tam bardziej skupiłam się na tym, żeby się dostać do tego liceum co chciałam no i musiałam nie źle zapierdzielać w szkole, a jak powszechnie wiadomo matma i siatka nie idą razem w parze. Więc musiałam z czegoś zrezygnować w sumie tata, też chciał żeby zajęła się czymś statecznym, bo powiedział, że po jego życiu widać, że kariera sportowa, nie zawsze jest taka kolorowa jakby się tego chciało. Właśnie w takie sposób się poddałam i zajęłam się moją druga miłością.
- A to znaczy jaką? – zdziwił się Zator
- Matematyką. – powiedziałam i ułożyłam serduszko palcami
- OOO kurde – szczeny mi opadły
- Matma, mój postrach od podstawówki – śmiał się Karol – i nie mów, że studiujesz to?
- No kurde, oczywiście.
- Jak można rzucić siatkę dla matmy?! – zapytał Andrzej
- Jakoś tak na przestrzeli tych lat to wiesz, już sobie to wybaczyłam, ale nadal jestem zła, że się poddałam, nie polecam tego uczucia, także ten tego no, zbierzcie swoje dupy do kupy i pokażcie jutro tym wszystkim co dziś stracili wiarę w nadchodzące MŚ, czacie?
- Tak jest! – odpowiedzieli jednym chórem
- Ale na serio, weźcie się uśmiechnijcie czy co!
- Ale nadal nie wiemy co z Mariuszem.
- To jeszcze coś wam powiem, żebyście się rozchmurzyli…. – chwila napicia – ja i Dawid nie jesteśmy parą, my jesteśmy…. rodzeństwem ciotecznym, to był jego pomysł! – pokazałam palcem na Dawida
- Tak  myśleliśmy, że jesteś za młoda na dziecko – wypalił Pit
- Co kurwa?
- Oj to Piter takie rozkminy miał, jak Cię na hali zobaczył.
- Tak, ja? Ty tutaj jakieś spekulacje wymyślałeś! – zaprotestował
- hahahahah czekaj, bo już nie ogarniam, myślałeś, że ta dziewczynka to moja córka?
- No, znaczy, ten to Fabian.
- No ciekawe z kim bym miała to dziecko, mózg na ścianie!
- No z hmmm… Dawidem
- Matko! Mam zawał, serio nie mam pytań co do tego zajścia.
- Zaraz, zaraz, czy ja o czymś nie wiem? – oburzył się Kuraś
- Ja już na serio nie wiem, co tutaj robię, niech Ci Dawid wytłumaczy wszystko, ja już się chyba zbieram, bo i tak was za bardzo nie pociesze. A’propos pocieszania, słyszeliście jak Shakira musiała pocieszać Pique?
- Haaaa ja czytałem, ale przewalili te MŚ….– Karol wszechstronnie oczytani odrzekł
- Kurde w sumie to oni i tak osiągnęli już max jeśli chodzi o tego typu imprezy, a powracając do tematu to, tak Shakira pocieszała Gerarda, że będą mieli drugie dziecko.
- Ty też chcesz tak nas pocieszyć? – wyrwał się jak guma z gaci Wronka, za to zdanie oberwał od Dawida z pięści w ramie.  – ale to czekaj bo ja już nie ogarniam sytuacji, czy wy macie to dziecko czy nie?
- No kurde nie! I w ogóle ja i Dawid jesteśmy rodzeństwem i nie jesteśmy parą.
- Hmmm ale ja fejsie to inaczej wyglądało.
- Niby jak?
- No zdjęcia i z dzieciństwa i takie o na przykład to – pokazał ekran telefonu z naszym zdjęciem – i jeszcze ten opis ‘ od zawsze, na zawsze’
- No bo my jesteśmy rodzeństwem ciotecznym ale traktujemy się jak rodzone, bo jakoś tak zawsze byliśmy bardzo zżyci ze sobą.
- No to musze, przyznać, że już dawno nikt nas tak nie wkręcił.
- O proszę, ja to byłam cały czas przeciwna tej akcji, ale co ja mogę, nic!
- Chłopaki, dzwonili ze szpitala, zrobili mu tam przeswietlenie i jakieś inne duperszmity i powinno być okej, na mistrzostwa. - W tym momencie wszyscy spokojnie odetchnęli w sumie to ja też trochę.
- Dobrze, nawet rzekłbym, bardzo dobrze, to jutro skopać dupy chińczykom!  Rozumiemy się? – pokiwali głowami i leniwie podniosłam się z bardzo fajnych styropianowych puf,
– hmmm chyba musze w takie zainwestować.
- Jestem na tak!, częściej będę u ciebie przebywać.
- I tak u mnie siedzisz cały czas.
- O to może ja też się wybiorę – Kuraś objął mnie ramieniem.
- Kurde idę, bo nigdy w końcu stąd nie wyjdę, także wiecie co macie robić? – kiwnęli głowami
- To czekaj odprowadzę cię  - oznajmił Dawid
- A daleko masz? – zapytał Wronka
- Z 10 minut piechotką, jakoś tak.
- O to idę z wami – oczy mu błysnęły
- To narkaaa chłopaki, nie poddawać się!
I w taki oto sposób spędziłam prawie 1,5 godziny. Wracając bardzo się śmialiśmy, w końcu musiało paść pytanie z ust Andrzeja:
- A tak spytam prosto z mostu, Skra czy Resovia?
- Od najmłodszych lat, biało – czerwony świat.
- O nie! Jak mogłaś?
- Jak to jak? Normalnie, nie miała wyboru. – stanął w mojej obronie Dawid
- Nieprawda! – protestowałam – serio jakoś tak bardziej mnie ciągnie w tą stronę, ale nie zamienia to faktu, że kocham polską reprezentacje.
- Niezmiernie mnie to cieszy.
- No mnie też haha
- Sorki Endrju, ale muszę ją na chwilę porwać na stronę. – powiedział Dawid
Odeszliśmy od niego i poszliśmy tuż pod drzwi hotelu, wtedy dowiedziałam się, że przed jutrzejszym meczem polski, odbędzie się mecz Rosja – Bułgaria i ze mają potem konferencje, więc jest prawie pewnie, ze chcąc nie chcąc i tak spotkam się z Dimem. Nie to, że nie chciał abym się z nim spotykała czy coś, ale się martwił o mnie. Bo doskonale znał sytuację. Podeszłam jeszcze do Andrzeja, żeby się pożegnać, zdjęłam bluzę, oddałam ją Dawidowi, uprzednio sprawdzając kieszenie i właśnie nic nie znalazłam, zapaliła mi się w głowie lampka z napisem ‘słuchawki’
- O nie! Gdzie są moje słuchafony?
- A w ogóle je miałaś? – zapytał Dawid
- Tak, ale jak tylko ciebie zobaczyłam to je schowałam – zaczęłam przegląda wszystkie kieszenie – a to były te o ciebie – zrobiłam smutną minę.
- Będziemy wracać tą samą drogą, jak znajdziemy to Ci napisze.
- Okejka dziękuję bardzo
- To my dziękujemy.
Uśmiechnęli się zabójczo i odeszli. Od razu kiedy weszłam do swojego pokoju, zmyłam makijaż, w miedzy czasie napisałam tez do Dawida czy znalazł słuchawki, ale niestety nie. No kurde czy ja zawsze musze coś zgubić? Chyba tak bo zawsze odkąd pamiętam zawsze coś gubię. Szybki prysznic i kiedy tylko oparłam głowę o poduszkę, odpłynęłam.

FABIAN
Serio to co mówiła Monika, nie było takie głupie, to że przegraliśmy na starcie jeszcze nie przesądza z jakim wynikiem wyjdziemy z memoriału. Kurde jak mówiła, jak się śmiała, znów przypomniało mi się jak stała wtedy i mnie i patrzyła na mnie, jej oczy takie… piękne, takie pełne tajemniczości, którą chcę odkrywać. Kiedy wyszli zauważyłem, że na jednej z tych śmiesznych kanap leżą słuchawki, nie były to na pewno któregoś z nas, bo my zazwyczaj mamy takie duże, a te były takie delikatne i śmieszne, takie małe łapki psa. Stwierdziłem, że je wezmę i oddam Moni przy okazji, miałem nadzieję, że ta okazja nadejdzie bardzo szybko…

Monika
Wstałam, w stanie niezbyt nadającym się do życia. Spojrzałam na zegarek wskazywał dwadzieścia po dziewiątej. Jako, że Zuza dziś do mnie nie wpadła, stwierdziłam iż jeszcze śpi. Postanowiłam odpalić latpa i sprawdzić co w wielkim świecie. Wrzuciłam jeszcze moje zdjęcie z Zuzią na fejsa, bo wyszłam na nim…jakoś normalnie, a to dziwne w moim przypadku. Akurat była aktywny Łukasz, zadzwoniłam do niego na kamerkę.
- No proszę, kto sobie o mnie przypomniał.
- Myślę o tobie cały czas hahaha, dopiero teraz miałam czas.
- Tak, tak oczywiście, widziałem cię wczoraj w telewizji.
- Cooo? O matko pewnie wyszłam gorzej niż źle.
- Spokojnie, tragedii nie było.
- Serio?
- No tak, czy ja cię kiedykolwiek okłamałem?
- Hmmm niech pomyślę.
- Dobra nie było pytania – i obydwoje wybuchliśmy niepochamowanym śmiechem
- Ale powracając, jak mnie widziałeś, gdzie?
- Oj na meczu, oglądałem nawet i tak przejechała raz kamera koło ciebie.
- A jak wyglądałam? Będę nowym memem? Nowy hit Internetu?
- Eeee  no coś ty, były gorsze ujęcia, uwierz mi.
I tak oto minęła mi rozmowa z nim, rozmawialiśmy godzinę z hakiem. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest tata z małym potworem. Wstałam ubrałam się dość luźno, bo na mecz zamierzałam się lepiej wystroić. Wyjrzałam na balkon, alby ocenić stan temperatury i pogody i zawiodłam się trochę. Nie było słońca i strasznie wietrznie, dlatego założyłam jeansy i bluzę, wszystko dopełniłam nowymi NB. Swoje kroki skierowałam do pokoju naprzeciwko i mówiąc krótko pocałowałam klamkę. Od razu wróciłam do mojego pokoju i zadzwoniłam do taty, nie odbierał co mnie trochę zmartwiło. Zamknęłam pokój i poszłam na recepcję zapytać o nich. Bardzo miła z wyglądu dziewczyna, gdy tylko mnie zobaczyła podeszła do mnie i powiedziała:
- Pani tata kazał przekazać, że wrócą około godziny jedenastej, może jedenastej trzydzieści.
- Aha, dziękuję – zrobiłam zdezorientowaną minę.
- Nie ma za co, to moja praca.
Zaczęłam myśleć, gdzie mogli pójść, niestety nic nie wymyśliłam. Stwierdziłam, że jak już jestem na dole to pójdę na śniadanie. Zjadłam przepyszne naleśniki ale to i tak nie było to samo co u babci. Wyszłam z jadalni i skierowałam się do pokoju, jednak w drzwiach do hotelu ujrzałam moje poprzednie zguby.
- Zgadnij gdzie byliśmy? No zgaduj! – pisnęła Zuza
- Wiem, że mnie tam nie było, więc mów.
- W aqua parku byliśmy. – cieszyła się strasznie
- No wiecie co?! Jak mogliście mnie ominąć?
- Byłem u ciebie w pokoju, zapytałem czy chcesz iść, ale wymamrotałaś coś, że ci się nie chce i poszliśmy tylko my.
- Ile razy ci mówiłam, ze mnie trzeba tak porządnie obudzić, żebym odpowiedziała jak myślący człowiek.
-Oj już daj spokój, kiedyś pójdziemy jeszcze.
W niezbyt dobrych humorach rozstaliśmy się do pokoi. Dopiero przed drzwiami zapytałam:
- Poszedłbyś ze mną na sesję, potrzebuję trochę zdjęć ba bloga, bo znowu go reaktywuję. Chodzi o kilkanaście zdjęć, bo muszę coś wrzucić i na darmo całej walizki nie targałam do Krakowa.
- No nie wiem, nie wiem, Zuz pójdziemy pomóc siostrze? – mała tylko pokiwała głową – okej, to za ile?
- hmmm no nie wiem, muszę się jakoś pomalować lepiej i jeszcze ogarnąć stylizacje – zaczęłam myśleć – no to za jakąś godzinę, może trochę mniej.
- No dobra jak będziesz gotowa to przyjdź.
- dobra to spadam się ogarniać.
Tak, prowadzę bloga, ale nie jestem jakąś tam makijażystką tylko są tam same stylizacje, to taki mój wymysł, czasem łącze ze sobą rzeczy które do siebie całkowici nie pasują. Włosy umyłam i szybko wysuszyłam. Makijaż trochę czasu mi zabrał bo nie mogłam się zdecydować, jakie kolory wybrać.  Co to stroju, nie musiałam dużo się zastanawiać bo od dawna miałam taką wizję. Włosy jeszcze wyprostowałam i znów pojawił się ten sam problem co zawsze czyli – buty! Po małej naradzie z tatą, który postawił na lity, zostałam przy jego zdaniu. Wyszliśmy do pobliskiego parku, było kilka osób, ale przełamałam się i nie wstydziłam, bo zobaczyłam, że jakaś dziewczyna też robi zdjęcia, albo raczej chyb nagrywa, a poza tym wyszłam z założenia, że i tak nikt mnie tu nie zna. Ze zdjęć byłam bardzo zadowolona, od razu po powrocie do hotelu tata oznajmił, że najpierw idziemy na mecz Rosja  - Bułgaria, protestowałam, ale za bardzo efektu to nie przyniosło. Około 17 byłam już gotowa, ubrałam się zwyczajnie: koszulka, jeansy i moje air maxy. Makijaż zostawiłam takie jaki miałam na zdjęciach. Włosty też, tylko je wyczesałam. Po wejściu na halę, od razy skierowałam się na swoje miejsce, na szczęście siedziałam zaraz za statystykami i było większe prawdopodobieństwo, że Dim mnie nie zauważy.
- pić! – krzyknęła Zuza.
- Kurde, nie mogłaś powiedzieć wcześniej?
- No, teraz mi się zachciało. – zrobiła smutna minę
-  Dobra, pójdę, ale patrz tam – wskazałam tatę, który już oczywiście poszedł do swoich kolegów – pójdź do taty a jak przyjdę, to cię od niego zabiorę, bo nie możesz sama tu zostać.
- Okej.  – wstała z krzesła i poszła, kiedy miałam już pewność, ze jest bezpieczna. Poszłam, kupiłam litrową Pepsi i czekoladę, bo jak ją tylko zobaczyłam, tak mi się zachciało coś słodkiego, więc postanowiłam ją wziąć. Wracając zauważyłam jak słodko Zuza uśmiecha się do jakiegoś chłopaczka, chyba syna jednego z taty kolegów. Nie myśląc wiele wrzuciłam wcześniej zakupione rzeczy do torby i wyciągnęłam aparat.  Złapałam idealną ostrość i cyknęłam chyba jedno z najlepszych fot w moim życiu i miałam szczęście bo kiedy tylko odsunęłam aparat od oka, całość mojego pola widzenia zasłoniła mi koszulka rosyjskiej reprezentacji. Podniosłam wzrok i tylko wydukałam z siebie, bałam się tego spotkania i to bardzo
- Zepsułeś mi zdjęcie!


___________________
SIemaa, jak ja nienawidzę szkoły!!!
tyle w temacie :/
czekam na komentarze, żabce wy moje!
 MATKO jak mi trudno cokolwiek napisać, mam bardzo dużo pomysłów a jak przychodzi coś napisać to jedna wielka pustka. Tak więc ZMOTYWUJCIE MNIE PROSZĘ

wtorek, 11 listopada 2014

...

Hej, jest poślizg, ale sytuacja już opanowana, 9 będzie na dniach jakoś. Zawsze tak jest, że jak mam za dużo czasu to wszystko i tak odkładam na ostatnią chwilę, na razie zostawiam was z piękną pieśnią o WIELKIEJ POLSCE!!!

Ps. nadal czekam na komentarze, bo to cholernie motywuje! :D
J

niedziela, 2 listopada 2014

Eight

- Weź, nie mów tak na niego, on jest, był i raczej zapewne będzie kimś dla mnie ważnym.
- No jak sobie tam chcesz, ale wiesz co o tym sądzę.
- Tsaa, każdy ma swoje racje, ale ja i tak zostaje przy swoim zdaniu.
- Okej, jak sobie tam chcesz, moje zdanie w każdym bądź razie znasz
- Jak zawsze, powodzonka jutro życzę, bo czuję, że się przyda i zapewne jutro już całkiem nie będziesz odbierał telefonów ode mnie , więc jeszcze raz powodzenia i pamiętaj co masz na piersi!
- Na sto pro spotkamy się przed meczem, masz tego takiego specjalnego vipa?
- Taaak, może cię gdzieś tam znajdę.
- To kolorowych i w ogóle.
- Nom papatki.
Podłączyłam telefon do ładowarki i położyłam się spać, ale oczywiście nie mogłam zasnąć. Usnęłam około drugiej. Czy wspominałam już, że uwielbiam hotele? Tak? To wspomnę jeszcze raz bo tak wygodnego łóżka jak w hotelu to jeszcze nigdy nie miałam. Wstałam koło 10, znaczy zostałam obudzona bo Zuza zaczęła się dobijać do pokoju, to musiałam wstać. Zjedliśmy śniadanie i postawiliśmy na zakupy bo mecz zaczynał się dopiero po dwudziestej, więc cały dzień przed nami. Około 12 jak już się ogarnęłam, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod galerie krakowską, byłam już tu kilka razy, ale jakoś mi się tutaj nie podoba. Chodziliśmy po sklepach i nic. Znaczy dla mnie nic, bo Zuzę to dziś tata obkupił tak konkretnie, sobie w sumie też zakupił dwie koszule (ja wybrałam), były genialne. Wreszcie w Cubusie dorwałam bluzę, czyli tą część garderoby, którą uwielbiam i mogłabym chodzić w tym na okrągło. Oczywiście w sklepie Nike to mogłabym zamieszkać, ale tym razem powstrzymałam się na rzecz NB, czyli mojej nowej miłości. No i tak jak się spodziewałam, skusiłam się na jedną parę, oczywiście Zuza też chciała jak zobaczyła, że już mam, jako, że z dziecięcych wybór był dość mały to wybraliśmy jej standardowe 501. Zmęczeni po kilku godzinach, wróciliśmy do hotelu, w hotelowej restauracji zjedliśmy pyszny obiad, potem oczywiście leżakowanie. Nim się obejrzeliśmy trzeba było zacząć zbierać się na mecz. Miałam swoją/Dawida koszulkę z nr.3 i do tego moje ulubione ostatnimi czasy szorty. Nie brałam żadnej bluzy czy coś, bo stwierdziłam, że będzie mi ciepło, jak zawsze oczywiście myliłam się, ale to szczegół. Około 20 wchodziliśmy na halę, wzięłam ze sobą lustrzankę, może będę mogła się skupić i zrobić kilka fotek, bo każdy kto był na jakimkolwiek meczu, wie jakie są tam emocje i, że trudno jest robić zdjęcia bo cały czas ręce same chcą klaskać albo trzymać kciuki. Tata oczywiście zobaczył swoich kolegów i popędził do nic, zostawiając mi pod opieką 5-letnie dziecko, nie to, że nie potrafię się zająć moją siostrą, ale pierwszy raz jestem na tej arenie i znając mnie pewnie się zgubię. Znalazłam nasze miejsca i zaczęłam szukać wzrokiem Dawida, tak jak się wczoraj umawialiśmy, ale oczywiście go nie było. Postanowiłam iż sama go poszukam, chodziłam za reklamami i bandami…aż znalazłam wzrokiem Pita i Fabiana.

FABIAN
- Oj no weź, może po starej znajomości Niko nie będzie nas bardzo orał?
- I tutaj jest zawsze jeden wielki znak zapytania.
- I to mnie boli, eeee Pit czy to nie jest ta Monika Dawida? – wskazałem palcem do przodu
- Faktycznie, noo jakie nogi. – zafascynował się Pit
- Milcz! Ty masz dziewczynę. – musiałem go zahamować
- A ty, to niby co?
- A daj spokój, lata na te swoje sesje, dziś nie mogła być na meczu, bo poleciała do Chorwacji, jakoś ostatni się w ogóle nie możemy dogadać.
- No ale patrz, ty masz swoja pracę i też latasz, jakby nie patrzeć.
- Ale ja codziennie jestem w domu, a ona jak jest to może 2-3 godziny i znowu leci na drugi koniec świata, no okej ja czaje taka praca, ale ogarniasz mnie?
- No ogarniam, ale teraz to mnie bardziej zastanawia, czy my byliśmy tacy ślepi i nie zobaczyliśmy, że Monika ma już dziecko.
- Co ty pierdzielisz?
- No ogarnij ta dziewczynka wygląda  na jakieś 4lata to może jej i naszego Dawidka.
- Co ty za młoda jest…. Chociaż kurde sam nie wiem.
- Ale nawet takie same oczy ma jak on.
- Ja nie widzę, ślepy jestem. – zacząłem się rozglądać
 Słowa Piotrka tak mi wpadły w głowę, że to dziecko jej i Dawida, kurde a jak to prawda? W sumie to nie wiem czym się przejmuję ona ma jego, ja mam Monię, więc teoretycznie wszystko powinno grać, ale wydaje mi się, że po tej imprezie u niego to coś się we mnie zmieniło pod jej kątem, chociaż dopiero co ją poznałem wtedy.

Monika
Podeszłam do nich i  po prostu grzecznie zapytałam .
- Siemkaa, sorry widzieliście może Dawida, szukam go i szukam, telefonu tez oczywiście nie odbiera.
- O to widzę, nie jestem jedyny, jak do niego dzwonię to tez nie odbiera haha yyy on no to może być w szatni jak go tutaj nigdzie nie ma.
- Okej, a jeszcze jedno pytanie a raczej prośba, bo mnie tam nie wpuszczą nawet jak mam tą plakietkę – wskazałam na identyfikator – mógłbyś poświęcić dla mnie minutkę i pójść po niego? – ładnie się uśmiechnęłam.
- No dobraaa, znaj me dobre serce – uśmiechną się zabójczo i poszedł w stronę szatni.
- Dawid nic nie mówił, ze będziesz na meczu – powiedział Fabian z pytającą miną
- Nie mówił? To coś nowego, bo ogólnie nic mu nie mogę powiedzieć, bo zaraz rozpapla na wszystkie strony
- No serio, nic, zero.
- O to nowość naprawdę, a tyle razy mi mówił, żebym w końcu przyszła, to jestem.
- Może przyniesiesz nam szczęście. – uśmiechnął się zabójczo
- No oczywiście trzymam mocno kciuki, ale nie chce nic mówić bo ja to zazwyczaj jedynie pecha mogę zwiastować. – w tym momencie poczułam, że Zuza puściła moją rękę i zobaczyłam, że biegła w stronę Dawida, ten szybko wziął ją na ręce i podszedł do mnie łapiąc mnie za ramie.
- Czy ja nadal muszę cię uczyć odbierać telefon?
- A dzwoniłaś?
- Nie, no skąd, weź się ogarnij!
- Okej to ja zostawiam was i waszą kłótnię sama na sam.
- A teraz tak serio, czy oni nadal myślą, że my.. – kiwałam palcem między nami
- No chyba taaak hahaha wkręt wieków
- To się i tak wyda szybciej czy później
- Wolę później – zaśmiał się Dawid – Musze lecieć, pa potem się zobaczymy
- Paa powal ich
- Jak zawsze
Mecz się zaczął a ja znów poczułam się jakbym pierwszy raz była na meczu. Emocje, walka do końca to coś c kocham. Oczywiście robiłam może z 20 zdjęć tylko na tylu mogłam się skupić. Nagrałam też śpiewany hymn, uwielbiam ten moment, mam wtedy gęsią skórkę i czuję się taka dumna, z naszych skarbów. Mecz pomimo zaciętej walki przegraliśmy 2:3, czyli to powinna być też informacja zwrotna to chłopaków co poprawić/zmienić. Moim zdaniem chłopaki się połamali kontuzją Mariusza, nie dziwię się, cała hala wtedy zamarła a ja razem z nią. Potem wszedł Dawid, no i oczywiście skutecznie go blokowali, potem się przełamał i było lepiej, ale jeszcze nie tam jak byśmy tego chcieli. Dawid chyba od razu jak wszedł do szatki to napisał mi smsa, bo ledwie co zniknął z parkietu a już sms do mnie dotarł. Napisał mi żebym była w gotowości za jakąś godzinkę. Napisałam tylko „ok” bo wiedziałam, że po takich emocjach i tak nie zasnę pomimo tak później pory, bo dochodziła północ. Razem z Zuzką i moim fatherem, wróciliśmy do hotelu. Powiedziałam tacie, że wychodzę do Dawida i nie wiem kiedy wrócę, oczywiście mówił, żebym była ostrożna i w ogóle. Czyli tradycyjna śpiewka. Poszłam do swojego pokoju zmieniłam tylko buty na moje nówki NB. Włączyłam lapka i zgrałam na niego zdjęcia  z dzisiejszego meczu. Nie było ich wiele, ale jak już były, to były prze kozackie.  Kiedy zaczęłam jedno obrabiać na wyświetlaczu mojego telka pojawiło się zdjęcie Dawida
- Helooo? – zapytałam przeciągając samogłoskę
- No, ej, ten gdzie jesteś?
- W hotelu
- A nie miałaś na mnie poczekać?
- Nie, napisałeś mi żebym była za godzinkę w gotowości
- AAA no tak, to ej słuchaj musimy się spotkać. Weź chodź w stronę areny, ja będę szedł w twoją stronę
- A to wy sobie możecie tak chodzić?
- A weź daj spokój, niby nie ale wszystko ci powiem jak się spotkamy.
- Okeee idę.

Złapałam tylko słuchawki i wyszłam z hotelu, od razu poleciała ostatnimi czasu moja ulubiona piosenka. Niestety nie było mi dane posłuchać jej do końca, bo kiedy tylko zobaczyłam na horyzoncie Dawida, wyłączyłam muzykę a słuchawki schowałam  do tylnej kieszonki od spodenek.
- Siema, kurde myślałam, że jest cieplej
- Trzeba było się ubrać, a tak na serio musisz mi, a raczej nam pomóc.
- W czym?
- Pamiętasz swoją historię z siatką nie? No to chodzi o to żebyś powiedziała coś tym debilom, bo się załamali, że Mariuszowi się cos stało i teraz wiesz...
- Serio, ja? – spojrzałam na niego właśnie taka miną
- No tak chodź, siedzą tam – wskazał ręką na jakiś budynek
- Weź, ale co ja mam im powiedzieć?
- No to co się z tobą stało i w ogóle.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Genialny, bo mój.
No i tak postawił na swoim, ciągnąc mnie do jakiegoś hotelu, czy nie wiem co to było.
- Zimno mi – udałam, ze się fochnęłam
- Masz i nie marudź – dał mi bluzę z napisem POLSKA, która od zawsze była moim marzeniem.
- No i nie można było tak od razu? – zapytałam ‘zirytowana’
- Chodź, tylko się zachowuj tam – otworzył mi drzwi
- Okejjj. – weszłam i zobaczyłam kilku chłopaków  - A gdzie reszta?
- Właśnie - zapytał Dawid
- No to ten, tego właśnie kilku pojechało do Mariusza, się pozamykali i się odmóżdżają, ale ja jestem i Ędrju i – otworzyły się drzwi – o Bartosz też nas zaszczycił – kiwną Karol
- Monia?
- Kurek, stara dupo! – pisnęłam i przytuliliśmy się do siebie.


_________________
Już ogarniam, ze chyba jeśli chodzi o komentarze to nie ma co na was liczyć….
Serio, zawiodłam się.
PROSZĘ O KOMENTARZE!!!

czytasz?