- Ja?
Stara dupa?
- A co ja?
- No raczej hahahah!
- Weź idź być ‘śmiesznym’ gdzie indziej
- wskazałam ręką w stronę drzwi – i nie mów tak na mnie?
- Jak? – zdziwił się Kłos
- Nijjjj – zaczęłam mówić, ale Bartek zatkał mi ręką usta
- Monia, tak masz do niej mówić.
- O nie! Na wszystkie możliwe sposoby, ale nie tak - protestowałam kiedy już się uwolniłam
- Oj Monia, nie denerwuj się – odparł nonszalancko Bartek
- Weź, serio nie irytuj mnie już, w ogóle, po co ja tu jestem? – kiwnęłam do
Dawida.
- Tak, już tłumaczę, wiem, że każdy ma wielki ból dupy, po dzisiejszym
spotkaniu, hmmm może nie tyle ból dupy, ale wicie o co mi chodzi, no bo chce
wam wbić do tych głów, że to że jeden mecz przegraliśmy to nie oznacza, że się
musimy poddać.
- Ale kto mówi, że się poddaliśmy? – zdziwił się Karol
- No ja wiem, ale serio tak to wygląda, bo jak Mariusz wyszedł, a raczej go
wynieśli to, już każdy się załamał. Dlatego Moniś powiedz im jak to było z
tobą.
- Ale tu nie ma co mówić.
- No ale już to przyszłaś to powiedz – naciskał Dawid
- Zostałam przyprowadzona, to po pierwsze a po drugie, no okee jak tak wam
bardzo zależy to mogę powiedzieć. Bo chodzi o to, że tez kiedyś grałam w
siatkę, w gimnazjum było spoko aż do trzeciej klasy, tam bardziej skupiłam się
na tym, żeby się dostać do tego liceum co chciałam no i musiałam nie źle
zapierdzielać w szkole, a jak powszechnie wiadomo matma i siatka nie idą razem
w parze. Więc musiałam z czegoś zrezygnować w sumie tata, też chciał żeby
zajęła się czymś statecznym, bo powiedział, że po jego życiu widać, że kariera
sportowa, nie zawsze jest taka kolorowa jakby się tego chciało. Właśnie w takie
sposób się poddałam i zajęłam się moją druga miłością.
- A to znaczy jaką? – zdziwił się Zator
- Matematyką. – powiedziałam i ułożyłam serduszko palcami
- OOO kurde – szczeny mi opadły
- Matma, mój postrach od podstawówki – śmiał się Karol – i nie mów, że studiujesz
to?
- No kurde, oczywiście.
- Jak można rzucić
siatkę dla matmy?! – zapytał Andrzej
- Jakoś tak na przestrzeli tych lat to wiesz, już sobie to wybaczyłam, ale nadal
jestem zła, że się poddałam, nie polecam tego uczucia, także ten tego no,
zbierzcie swoje dupy do kupy i pokażcie jutro tym wszystkim co dziś stracili
wiarę w nadchodzące MŚ, czacie?
- Tak jest! – odpowiedzieli jednym chórem
- Ale na serio, weźcie się uśmiechnijcie czy co!
- Ale nadal nie wiemy co z Mariuszem.
- To jeszcze coś wam powiem, żebyście się rozchmurzyli…. – chwila napicia – ja i
Dawid nie jesteśmy parą, my jesteśmy…. rodzeństwem ciotecznym, to był jego
pomysł! – pokazałam palcem na Dawida
- Tak myśleliśmy, że jesteś za młoda na
dziecko – wypalił Pit
- Co
kurwa?
- Oj to Piter takie rozkminy miał, jak Cię na hali zobaczył.
- Tak, ja? Ty tutaj jakieś spekulacje wymyślałeś! – zaprotestował
- hahahahah czekaj, bo już nie ogarniam, myślałeś, że ta dziewczynka to moja
córka?
- No, znaczy, ten to Fabian.
- No ciekawe z kim bym miała to dziecko, mózg na ścianie!
- No z hmmm… Dawidem
- Matko! Mam zawał, serio nie mam pytań co do tego zajścia.
- Zaraz, zaraz, czy ja o czymś nie wiem? – oburzył się Kuraś
- Ja już na serio nie wiem, co tutaj robię, niech Ci Dawid wytłumaczy wszystko,
ja już się chyba zbieram, bo i tak was za bardzo nie pociesze. A’propos
pocieszania, słyszeliście jak Shakira musiała pocieszać Pique?
- Haaaa ja czytałem, ale przewalili te MŚ….– Karol wszechstronnie oczytani
odrzekł
- Kurde w sumie to oni i tak osiągnęli już max jeśli chodzi o tego typu
imprezy, a powracając do tematu to, tak Shakira pocieszała Gerarda, że będą
mieli drugie dziecko.
- Ty też chcesz tak nas pocieszyć? – wyrwał się jak guma z gaci Wronka, za to
zdanie oberwał od Dawida z pięści w ramie.
– ale to czekaj bo ja już nie ogarniam sytuacji, czy wy macie to dziecko
czy nie?
- No kurde nie! I w ogóle ja i Dawid jesteśmy rodzeństwem i nie jesteśmy parą.
- Hmmm ale ja fejsie to inaczej wyglądało.
- Niby jak?
- No zdjęcia i z dzieciństwa i takie o na przykład to – pokazał ekran telefonu
z naszym zdjęciem – i jeszcze ten opis ‘ od zawsze, na zawsze’
- No bo my jesteśmy rodzeństwem ciotecznym ale traktujemy się jak rodzone, bo
jakoś tak zawsze byliśmy bardzo zżyci ze sobą.
- No to musze, przyznać, że już dawno nikt nas tak nie wkręcił.
- O proszę, ja to byłam cały czas przeciwna tej akcji, ale co ja mogę, nic!
- Chłopaki, dzwonili ze szpitala, zrobili mu tam przeswietlenie i jakieś inne
duperszmity i powinno być okej, na mistrzostwa. - W tym momencie wszyscy
spokojnie odetchnęli w sumie to ja też trochę.
- Dobrze, nawet rzekłbym, bardzo dobrze, to jutro skopać dupy chińczykom! Rozumiemy się? – pokiwali głowami i leniwie
podniosłam się z bardzo fajnych styropianowych puf,
– hmmm chyba musze w takie zainwestować.
- Jestem na tak!, częściej będę u ciebie przebywać.
- I tak u mnie siedzisz cały czas.
- O to może ja też się wybiorę – Kuraś objął mnie ramieniem.
- Kurde idę, bo nigdy w końcu stąd nie wyjdę, także wiecie co macie robić? –
kiwnęli głowami
- To czekaj odprowadzę cię - oznajmił
Dawid
- A daleko masz? – zapytał Wronka
- Z 10 minut piechotką, jakoś tak.
- O to idę z wami – oczy mu błysnęły
- To narkaaa chłopaki, nie poddawać się!
I w taki oto sposób spędziłam prawie 1,5 godziny. Wracając bardzo się
śmialiśmy, w końcu musiało paść pytanie z ust Andrzeja:
- A tak spytam prosto z mostu, Skra czy Resovia?
- Od najmłodszych lat, biało – czerwony świat.
- O nie! Jak mogłaś?
- Jak to jak? Normalnie, nie miała wyboru. – stanął w mojej obronie Dawid
- Nieprawda! – protestowałam – serio jakoś tak bardziej mnie ciągnie w tą
stronę, ale nie zamienia to faktu, że kocham polską reprezentacje.
- Niezmiernie mnie to cieszy.
- No mnie też haha
- Sorki Endrju, ale muszę ją na chwilę porwać na stronę. – powiedział Dawid
Odeszliśmy od niego i poszliśmy tuż pod drzwi hotelu, wtedy dowiedziałam się,
że przed jutrzejszym meczem polski, odbędzie się mecz Rosja – Bułgaria i ze
mają potem konferencje, więc jest prawie pewnie, ze chcąc nie chcąc i tak
spotkam się z Dimem. Nie to, że nie chciał abym się z nim spotykała czy coś,
ale się martwił o mnie. Bo doskonale znał sytuację. Podeszłam jeszcze do
Andrzeja, żeby się pożegnać, zdjęłam bluzę, oddałam ją Dawidowi, uprzednio
sprawdzając kieszenie i właśnie nic nie znalazłam, zapaliła mi się w głowie
lampka z napisem ‘słuchawki’
- O nie! Gdzie są moje słuchafony?
- A w ogóle je miałaś? – zapytał Dawid
- Tak, ale jak tylko ciebie zobaczyłam to je schowałam – zaczęłam przegląda
wszystkie kieszenie – a to były te o ciebie – zrobiłam smutną minę.
- Będziemy wracać tą samą drogą, jak znajdziemy to Ci napisze.
- Okejka dziękuję bardzo
- To my dziękujemy.
Uśmiechnęli się zabójczo i odeszli. Od razu kiedy weszłam do swojego pokoju,
zmyłam makijaż, w miedzy czasie napisałam tez do Dawida czy znalazł słuchawki,
ale niestety nie. No kurde czy ja zawsze musze coś zgubić? Chyba tak bo zawsze
odkąd pamiętam zawsze coś gubię. Szybki prysznic i kiedy tylko oparłam głowę o
poduszkę, odpłynęłam.
FABIAN
Serio to co mówiła Monika, nie było takie głupie, to że przegraliśmy na starcie
jeszcze nie przesądza z jakim wynikiem wyjdziemy z memoriału. Kurde jak mówiła,
jak się śmiała, znów przypomniało mi się jak stała wtedy i mnie i patrzyła na
mnie, jej oczy takie… piękne, takie pełne tajemniczości, którą chcę odkrywać.
Kiedy wyszli zauważyłem, że na jednej z tych śmiesznych kanap leżą słuchawki,
nie były to na pewno któregoś z nas, bo my zazwyczaj mamy takie duże, a te były
takie delikatne i śmieszne, takie małe łapki psa. Stwierdziłem, że je wezmę i
oddam Moni przy okazji, miałem nadzieję, że ta okazja nadejdzie bardzo szybko…
Monika
Wstałam, w stanie niezbyt nadającym się do życia. Spojrzałam na zegarek
wskazywał dwadzieścia po dziewiątej. Jako, że Zuza dziś do mnie nie wpadła,
stwierdziłam iż jeszcze śpi. Postanowiłam odpalić latpa i sprawdzić co w
wielkim świecie. Wrzuciłam jeszcze moje zdjęcie z Zuzią na fejsa, bo wyszłam na
nim…jakoś normalnie, a to dziwne w moim przypadku. Akurat była aktywny Łukasz,
zadzwoniłam do niego na kamerkę.
- No proszę, kto sobie o mnie przypomniał.
- Myślę o tobie cały czas hahaha, dopiero teraz miałam czas.
- Tak, tak oczywiście, widziałem cię wczoraj w telewizji.
- Cooo? O matko pewnie wyszłam gorzej niż źle.
- Spokojnie, tragedii nie było.
- Serio?
- No tak, czy ja cię kiedykolwiek okłamałem?
- Hmmm niech pomyślę.
- Dobra nie było pytania – i obydwoje wybuchliśmy niepochamowanym śmiechem
- Ale powracając, jak mnie widziałeś, gdzie?
- Oj na meczu, oglądałem nawet i tak przejechała raz kamera koło ciebie.
- A jak wyglądałam? Będę nowym memem? Nowy hit Internetu?
- Eeee no coś ty, były gorsze ujęcia,
uwierz mi.
I tak oto minęła mi rozmowa z nim, rozmawialiśmy godzinę z hakiem. Zaczęłam się
zastanawiać, gdzie jest tata z małym potworem. Wstałam ubrałam się dość luźno,
bo na mecz zamierzałam się lepiej wystroić. Wyjrzałam na balkon, alby ocenić stan
temperatury i pogody i zawiodłam się trochę. Nie było słońca i strasznie
wietrznie, dlatego założyłam
jeansy i bluzę,
wszystko dopełniłam nowymi NB. Swoje kroki skierowałam do pokoju naprzeciwko i
mówiąc krótko pocałowałam klamkę. Od razu wróciłam do mojego pokoju i
zadzwoniłam do taty, nie odbierał co mnie trochę zmartwiło. Zamknęłam pokój i
poszłam na recepcję zapytać o nich. Bardzo miła z wyglądu dziewczyna, gdy tylko
mnie zobaczyła podeszła do mnie i powiedziała:
- Pani tata kazał przekazać, że wrócą około godziny jedenastej, może jedenastej
trzydzieści.
- Aha, dziękuję – zrobiłam zdezorientowaną minę.
- Nie ma za co, to moja praca.
Zaczęłam myśleć, gdzie mogli pójść, niestety nic nie wymyśliłam. Stwierdziłam,
że jak już jestem na dole to pójdę na śniadanie. Zjadłam przepyszne naleśniki
ale to i tak nie było to samo co u babci. Wyszłam z jadalni i skierowałam się
do pokoju, jednak w drzwiach do hotelu ujrzałam moje poprzednie zguby.
- Zgadnij gdzie byliśmy? No zgaduj! – pisnęła Zuza
- Wiem, że mnie tam nie było, więc mów.
- W aqua parku byliśmy. – cieszyła się strasznie
- No wiecie co?! Jak mogliście mnie ominąć?
- Byłem u ciebie w pokoju, zapytałem czy chcesz iść, ale wymamrotałaś coś, że
ci się nie chce i poszliśmy tylko my.
- Ile razy ci mówiłam, ze mnie trzeba tak porządnie obudzić, żebym
odpowiedziała jak myślący człowiek.
-Oj już daj spokój, kiedyś pójdziemy jeszcze.
W niezbyt dobrych humorach rozstaliśmy się do pokoi. Dopiero przed drzwiami
zapytałam:
- Poszedłbyś ze mną na sesję, potrzebuję trochę zdjęć ba bloga, bo znowu go
reaktywuję. Chodzi o kilkanaście zdjęć, bo muszę coś wrzucić i na darmo całej
walizki nie targałam do Krakowa.
- No nie wiem, nie wiem, Zuz pójdziemy pomóc siostrze? – mała tylko pokiwała
głową – okej, to za ile?
- hmmm no nie wiem, muszę się jakoś pomalować lepiej i jeszcze ogarnąć
stylizacje – zaczęłam myśleć – no to za jakąś godzinę, może trochę mniej.
- No dobra jak będziesz gotowa to przyjdź.
- dobra to spadam się ogarniać.
Tak, prowadzę bloga, ale nie jestem jakąś tam makijażystką tylko są tam same
stylizacje, to taki mój wymysł, czasem łącze ze sobą rzeczy które do siebie
całkowici nie pasują. Włosy umyłam i szybko wysuszyłam. Makijaż
trochę czasu mi zabrał bo nie mogłam się zdecydować, jakie kolory wybrać. Co to stroju, nie musiałam dużo się
zastanawiać bo od dawna miałam taką
wizję. Włosy jeszcze wyprostowałam i znów pojawił się ten sam problem co zawsze
czyli – buty! Po małej naradzie z tatą, który postawił na lity,
zostałam przy jego zdaniu. Wyszliśmy do pobliskiego parku, było kilka osób, ale
przełamałam się i nie wstydziłam, bo zobaczyłam, że jakaś dziewczyna też robi
zdjęcia, albo raczej chyb nagrywa, a poza tym wyszłam z założenia, że i tak
nikt mnie tu nie zna. Ze zdjęć byłam bardzo zadowolona, od razu po powrocie do
hotelu tata oznajmił, że najpierw idziemy na mecz Rosja - Bułgaria, protestowałam, ale za bardzo efektu
to nie przyniosło. Około 17 byłam już gotowa, ubrałam się zwyczajnie: koszulka,
jeansy
i moje air maxy. Makijaż zostawiłam takie jaki miałam na zdjęciach. Włosty też,
tylko je wyczesałam. Po wejściu na halę, od razy skierowałam się na swoje
miejsce, na szczęście siedziałam zaraz za statystykami i było większe
prawdopodobieństwo, że Dim mnie nie zauważy.
- pić! – krzyknęła Zuza.
- Kurde, nie mogłaś powiedzieć wcześniej?
- No, teraz mi się zachciało. – zrobiła smutna minę
- Dobra, pójdę, ale patrz tam –
wskazałam tatę, który już oczywiście poszedł do swoich kolegów – pójdź do taty
a jak przyjdę, to cię od niego zabiorę, bo nie możesz sama tu zostać.
- Okej. – wstała z krzesła i poszła,
kiedy miałam już pewność, ze jest bezpieczna. Poszłam, kupiłam litrową Pepsi i
czekoladę, bo jak ją tylko zobaczyłam, tak mi się zachciało coś słodkiego, więc
postanowiłam ją wziąć. Wracając zauważyłam jak słodko Zuza uśmiecha się do jakiegoś
chłopaczka, chyba syna jednego z taty kolegów. Nie myśląc wiele wrzuciłam
wcześniej zakupione rzeczy do torby i wyciągnęłam aparat. Złapałam idealną ostrość i cyknęłam chyba
jedno z najlepszych fot w moim życiu i miałam szczęście bo kiedy tylko odsunęłam
aparat od oka, całość mojego pola widzenia zasłoniła mi koszulka rosyjskiej reprezentacji.
Podniosłam wzrok i tylko wydukałam z siebie, bałam się tego spotkania i to
bardzo
- Zepsułeś mi zdjęcie!
___________________
SIemaa, jak ja nienawidzę szkoły!!!
tyle w temacie :/
czekam na komentarze, żabce wy moje!
MATKO jak mi trudno cokolwiek napisać,
mam bardzo dużo pomysłów a jak przychodzi coś napisać to jedna wielka pustka.
Tak więc ZMOTYWUJCIE MNIE PROSZĘ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz