piątek, 21 listopada 2014

Ten

- Widzisz, prawnie, więc nie zepsułem.
- No i masz szczęście 
- Moniś, dlaczego się nie odzywałaś?
- Słuchaj to nie miejsce na tego typu rozmowy, spotkajmy się potem jakoś. – uśmiechnęłam się lekko.
- Ok, a tak właściwie, co tutaj robisz?
- Przyjechałam na cały Memoriał, a dziś wyjątkowo jestem też na tym meczu.
- To będziesz mnie podziwiać?
- Jasne, weź…
- Hej, co jest? No ile mam cię jeszcze razy przepraszać?
- Już Ci to tłumaczyłam. Jest Okej.
- Na pewno?
- Tak. – uśmiechnęłam się, można powiedzieć, że prawdziwe.
- Czyli jest już między nami dobrze. – kiwnęłam tylko głową, a on jak za starych dobrych czasów mnie przytulił. Czułam się bardzo dobrze, oczywiście nie umknęło to uwadze jego kolegów, a co za tym idzie też Sprikowi. Delikatnie mówiąc zdenerwował mnie, bo pomimo, że nie znałam ruskiego to i tak wiedziałam, ze wyraża się wobec mnie w niezbyt elegancki sposób, spojrzałam na niego tylko wzrokiem zabójcy.
- Załatwię to.
- Nie trzeba, cham i tyle.
- Mówię, że to załatwię. Musze już iść, trzymaj na nas kciuki.
- Tylko za ciebie będę.
No i odszedł, w sumie to się cieszę, ze już jest miedzy nami dobrze, ale nadal czuję, jakiś niepokój. Mecz skończył się wynikiem 3:1 ale Rosji, drugi set wymknął im się tylko lekko, ale ogólnie było bardzo spoko. Dogadaliśmy się, że w nocy po meczu Polski, spotkamy się. Po pierwszym meczu wróciliśmy do hotelu, zjedliśmy obiadokolację i wróciliśmy do sowich pokoi, w swoim stroju zmieniłam tylko bluzkę na koszulkę, Kurka, którą dostałam od niego na 20-ste urodziny. W wolnym czasie włączyłam interenty i oczywiście nie zawiodłam się bo znalazłam świetną piosenkę, której  wróżę bardzo dobrą przyszłość. Ogarnęłam fejsa i w PS znalazłam się na zdjęciach, nawet na jednym wyglądałam jak człowiek, a na drugim hmm.. może gdybym wtedy nie krzyczała ‘ostatni’ to nie wyglądałabym jak lew z reklamy Liona. Ogarnąwszy się w końcu wyszłam z pokoju i poszłam pod recepcję, gdzie czekał już na mnie tata z Zuzą. Razem zasiedliśmy na trybunach,  znaczy tata jak zwykle nie posiedział z nami, ale od razu spotkał jakiegoś kolegę i nas pozostawił. Do rozgrzewki  pozostało jakieś piętnaście minut, więc stwierdziłyśmy, że pójdziemy życzyć Dawidowi szczęścia.
Długo nie musiałyśmy szukać, bo kiedy tylko pojawiłyśmy się za bandami on od razu i on pojawił się na horyzoncie
- Macie wygrać!
- Właśnie – poparła mnie Zuza
- Mogę, obiecać, że damy z siebie wszystko.
- I z takim podejściem proszę wejść ma tamto boisko. – wskazałam parkiet
- Tak jest, mamo! O niee, nie patrz do tyłu, nie odwracaj się!
- Co czego? – już miałam się odwrócić, ale przytrzymał mnie za rękę. W tym momencie poczułam równie wielką dłoń na mim ramieniu.
- Możemy pogadać, daj mi jeszcze dwie minutki.
- Okee spoczko, Dawid weź mi Zuzy przypilnuj.
Odeszliśmy kilka kroków dalej i to Dim zaczął rozmowę.
- Moglibyśmy się spotkać jakoś koło dziesiątej, po meczu?
- Hmmm obstawiasz, że tak szybko się to zakończy?
- Jasne, przecież to wasza drużyna, wy nigdy się nie poddajecie.
- Miło, no jak tylko się skończy to Ci napiszę, bo mieszkacie w tym hotelu, to blisko.
- To proszę, napisz bo wiesz, że musimy pogadać?
- Wiem, sama to przedtem powiedziałam i zdania jeszcze nie zmieniłam jak do tej pory.
- To dobrze, życz im powodzenia.


DAWID
- I co Zuzulcu, zostawiła Cię Moniśka?
- Ale ty tez jesteś spoko.
- Bardzo mnie to cieszy, ale mógłbyś nas częściej dowierzać.
- Wiem mrówko, ale taką mam pracę.
- Ja tam bym nie chciała takiej pracy. A z kim Monika rozmawia?
- To jest jej kolega Dmitrij Muserski, najwyższy siatkarz świata. Nie pamiętasz go? Był w was kilka razy.
- Aaaa teraz wiem, pamiętam już.
- O proszę, to jednak może my nie wiem całej prawdy? – podszedł do nas Piotrek z Fabianem
- Już niestety wiecie, wszystko, a jak tylko zastępuję teraz Moniśkę.
- A gdzie jest?
- To odwróć się za siebie.
- W gimnazjum poznałem takie piękne przysłowie ‘ nie odwracaj się za siebie, bo ci z przodu ktoś przy..
- Ej no – wskazałem głową na Zuzę
- Przywali, oczywiście, ze przywali – zaczął powoli się odwracać.
- Czy ona serio wszystkich zna?
- Jak wszystkich?
- No ciebie to jeszcze rozumiem,  Kurka, teraz się dziwię w sumie i jego jeszcze też.
- O sorry – Monika wzięła Zuzę na ręce – dzięki za opiekę, powodzenia!
- Nie mówi, że jest już okej? Pogodziliście się?
- Jak na razie to okej, zobaczymy potem.
- Stop, skąd ty ich wszystkich znasz? – W tym momencie zaczęli nas wołać
- Potem, potem….


Monika
Czy to, że znam kilku, to są już wszyscy? Nie! Mecz zleciał mi niesamowicie szybko, może dlatego, że znów brałam bardzo czynny udział w kibicowaniu. No i nasi chłopacy pokazali, że są najlepsi. Oczywiście rozdawanie autografów i te sprawy, zajęły mniej więcej trzydzieści minut.
- Gratki, bratku
- O dziękuję mrówciu.
- O jak suodko – Karol podkreślił samogłoskę ‘u’
- Rzygam tęczą – dodał Andrzej
- Dajcie spokój, już oksii? – spytałam zrezygnowana
- oke, oke wbijaj za jakieś czterdzieści minut do tego parku koło naszego hotelu. – zapraszał Kłos
- Coś mi tu nie pasuje, jakoś za mili jesteście. – zmarszczyłam czoło
Zaczęli mnie przekonywać i wyszło im to, umówiliśmy się za pół godziny, bo mieli stawić się w hotelu na pogadankę jakąś. Poszłam ze swoim team’em do hotelu i powiedziałam, że wychodzę. Tata to już się chyba przyzwyczaił do tego i już nic nie mówił. Zmieniłam tylko koszulkę reprezentacyjną na bluzą w której byłam na wcześniejszym meczu. Miałam jeszcze trochę czasu, ale nie spożytkowałam go jakoś, tak wiem jestem strasznym leniem. Jak współczesny leżałam z włączonym fb w telu, wtedy bardzo szybko mi czas zleciał. Wyszłam i skierowałam się do parku, po kilku minutach widziałam już dwu metrowców. Przywitałam się i siadłam na ławce koło Kurasia.
- To skąd wy się właściwie znacie? – zaczął Karol
- My? – pomachałam palcem koło naszych twarzy
- No.
- Jejku nie pamiętam, jakoś chyba, nie wiem może w szóstej klasie…
- Jak to, nie pamiętasz?
- No serio, nie wiem!
- No wiesz? Uraziłaś mnie?
- No weź, nie pamiętam, powiedz!
- Nie powinienem, ale okej, ja byłem na obozie i ty byłaś na obozie i twoj..
- Aaaa już pamiętam. -  kiedy skończyłam mówić od razy zadzwonił mój telefon, odeszłam na chwilę od nich:
-  Hej, to jak widzimy się?
- A no tak, to wiesz co, ja jestem w parku koło hotelu waszego, tak wiesz od wyjścia w lewo.- instruowałam go
- Okej, to idę.
- Spoko, usłyszysz nas najpierw to będziesz wiedzieć gdzie iść.
- Nas?
- No tak siedzę z chłopakami naszymi, szykujemy strategie na jutro, na was.
- To idę, może coś usłyszę.
- Jasne, jasne, chodź już.
Rozłączyłam się i wróciłam do chłopaków, gdzie oni bardzo głośno się śmiali.
- To co? Po waszych humorach wnioskuję, że już poznaliście, jak Bartek się skompromitował.
- A myślałem, że po tym jak Igła dziś suchara zarzucił, nic mnie tak bardzo nie rozbawi.
- A jednak.
- O chłopaki, kłopoty się zbliżają  - Kubika kiwną głową w stronę zbliżającego się Muserskiego.
- Nie, nie, żadne kłopoty, to do mnie. Musze opuścić waszmości aktualnie. Papatki.
- Jesteś pewna? – złapał mnie za rękę Dawid
- Tak, wszystko już sobie powiedzieliśmy.
Odeszłam od nich i podeszłam do Dima, schylił się i chciałam dać mu ‘cmoka’ w policzek, ale podniósł mnie do góry i sam zrobił to szybciej, czułam wzrok chłopaków skierowanych na nas, więc chodź byłam do nich tyłem to wyciągnęłam prawą rękę i tylko im pomachałam. Odeszliśmy na drugi koniec paku i tam usiedliśmy na ławce, poczułam się jak za starych dobrych czasów.

DAWID
- Kurde, jak na niego patrzę, to obawiam się jutrzejszego meczu  - wydukał Fabio
- Cię pierdolnę zaraz! – opanowałem jego humory
- No co, ja mam metr dziewięćdziesiąt sześć a on dwa osiemnaście, trochę mnie to przeraża
- Weź się, serio? Damy im rade!
- No właśnie, bo jak to cytuje klasyk ‘ bo jak polak dopierdoli, to chuja we wsi nie ma’  - skomentował moje skromne zdanie dzik.
- A ty tam, ABS włączaj Kubi pod siatką!
- Spko, spoko, bo jak nie ja? To …. nikt!
- A że tak spytam znowu, skąd oni się znają? – Karol chciał rozluźnić atmosferę – No Dawid mów, ty ją znasz, wiesz o niej wszystko.
- Oj jak ja bym chciał nie wiedzieć niektórych rzeczy, serio, a skąd oni się znają? Hmmm szczegółów to nie znam za bardzo, bo to było jakoś tak, że Monika miała połączone gimnazjum z jakimś technikum i w tym technikum raz  mieli jakiś projekt, że szkoła z Rosji przyjechała do nich na jakiś turniej, i mieli grać kilka meczy, ale był jednej warunek, miało być dwie dziewczyny w drużynie, to w tym technikum głównie same chłopy, a że Monika zawsze wyglądała na starszą i bardzo dobrze grała w siatę, to narobili ”machlojek” w papierach i tak oto znalazła się w drużynie. No a jak już przyszedł ten wielki dzień, wyszli na boisko, pierwszy set genialny Monika ich flotem rozwaliła na początku. Początek drugiego seta Muserski do krótkiej skoczył, z całej siły przywalił takiego gwoździa, a Monika jak zwykle chciała się rzucić, ale to raczej piłka rzuciła się na nią i tak oto prawie złamał jej nos, dlatego ma teraz przegrodę prawą krzywą.
- To czekaj, rozwalił jej nos, aż tak przywalił?
- No tak, ale od razu przybiegł, przeprosił, a ją zabrali do szpitala. Na drugi dzień przyszła na trybuny z posklejanym nosem to, Mouserski jej bukiet dał przeprosił i zaprosił na ciastko, prawda, że słodko? – tłumaczyłem z ironią.
- So romantiko  - skomentował Pit
- No i w taki właśnie sposób się poznali. Potem jeździli do siebie bardzo często i ot cała historia.
- To można powiedzieć, że taka bolesna znajomość.
- Żeby ich jutro nasz mecz nie zabolał – wyrwał się Kubi
Resztę wieczoru pędziliśmy obgadując taktykę na jutrzejszy, bardzo ważny mecz. Mieliśmy się już zbierać, ale Monika napisała mi że chce nam jeszcze osobiście życzyć powodzenia, więc poprosiłem chłopaków, żebyśmy poczekali jeszcze z dziesięć minut.
- No to życzę wam jutrzejszej wygranej i nie spinajcie się tak! –niemalże krzyknęła
- Czy wykradłaś ich technikę na jutro?
- Weź Dawid, my nie gadamy o meczach, ale kazał przekazać, że życzy wam powadzenia.
- A właśnie, nawet ręki nie podał jak przyszedł.
- Może dlatego nie podał bo mu nie dałam tutaj dojść, bo kto wie co by mogło się stać. – w tym momencie wszyscy wskazali na Kubiaka, a ten tylko parsknął śmiechem.
- W każdym bądź razie, my nic mu nie życzymy.


Następny dzień, ostatni mecz i od niego wszystko zależy, czy Polska zajmie pierwsze miejsce i czy wygra z Rosją. Od rana chodziłam jak nakręcona, niestety z Dawidem ani z  Dimem nie mogłam się kontaktować, bo cały czas byli mocno zaganiani. Na mecz nałożyłam koszulkę Dawida i zwykłe jeansy, jako, że dziś była piezła piździawka na dworze postawiłam tez na bluzę i standardowo air maxy. Atmosfera na hali napięta, jak plandeka na żuku, serio wszyscy spięci… To właśnie chyba na ten mecz czekałam od tych 2 dni najbardziej. Oczywiście na początku hymn, przy którym miałam, aż gęsią skórkę, potem Margaret, szczerze? Niezbyt podobał mi się ten ‘’hymn’’ MŚ. Moim zdaniem jak mistrzostwa są w Polsce to i hymn należałoby zaśpiewać po Polsku, no ale ja i tak tej decyzji nie zmienię. Pierwszy set był bardzo wyrównany, ale niestety pod sam koniec to Rosja była górą. Drugi to tzw. set ze stanem przedzawałowym, gdzie Polska wywalczyła go prowadząc na przewagi. W trakcie kiedy siatkarze szli na dziesięcio minutową przerwę spojrzałam na Dima i pokiwałam mu palcem, on tylko się uśmiechną za co ścięłam go zabójczym spojrzeniem. Trzeci to znowu zdecydowana przewaga Rosji, a czwarty to powtórka z drugiego – czyli gra na przewagi. I tie – break, tak bardzo bolały mnie palce od trzymania kciuków, że nie mogłam wytrzymać, więc zaczęłam krążyć koło band reklamowych i raz przeszłam koło komentatorów. I tam usłyszałam niezły teks o naszym rozgrywającym. Piąty set od początku układał się dla nas jak najlepiej i wygraliśmy go piętnaście do dziewięciu. Co prawda nie zdobyliśmy pierwszego miejsca w całym memoriale, ale dokopaliśmy ruskim, co tylko udowodniło, ze potrafimy stawić im czoła.

Oczywiście wielka euforia panowała w Kraków Arenie, od każdego emitowała taka pozytywna energia i radość, po prostu coś pięknego.
- Gratuluję pierwszego miejsca  - uśmiechnięta podeszłam do DIma
- Ale pokonaliście nas. – krzyknął mi do ucha, bo było niesamowicie głośno na hali, ale zaraz potem zaczął niebezpiecznie zbliżać swoją twarz do mojej. W tym momencie zbaraniałam, na szczęście…D..


____________
trlololo 10 jest, myślę, że dotarła do was wiadomość o nowotworze Tomka Strząbały, jeśli nie to zapraszam tutaj. To smutne, że takie cholerstwo dotyka tak wspaniałych ludzi, najpierw Agata, potem Grzesiek teraz Tomek (choruje od 1,5 roku, a teraz potrzeba na leczenie w Stanach). Zostawiam wam rozdział i jak coś nie pasi to pisać i wytykać moje błędy. 

1 komentarz:

  1. dziś, w sumie przez przypadek trafiłam na twojego bloga i ... zostaję :D

    OdpowiedzUsuń

czytasz?